Dlaczego trzeba podcinać końcówki?
Z własnego doświadczenia za czasów przed włosomaniactwem wiem, że bardzo łatwo jest zrazić się do podcinania końcówek zwłaszcza, jeśli miało się "szczęście" trafić w ręce "odpowiedniego" fryzjera, który zamiast centymetra obciął dziesięć. Kilka lat temu, podczas zapuszczania, każdy centymetr włosów miał dla mnie ogromne znaczenie, dlatego przestałam chodzić do fryzjera aż na dwa lata! Wyobrażacie to sobie?
Oczywiście nie był to mądry wybór, ponieważ końcówki zdecydowanie trzeba podcinać. Po pierwsze dlatego, że rozdwojonego czy połamanego włosa nie jest w stanie już NIC naprawić (nie wierzcie proszę w różne specyfiki rzekomo "sklejające rozdwojone końcówki") i jedynie cięcie jest słusznym rozwiązaniem w takim wypadku. Po drugie dlatego, że zniszczenie końcówek, które nie zostaną w porę podcięte, będzie postępować i prędzej czy później będzie trzeba obciąć ich o wiele więcej, chyba że ktoś lubi chodzić z miotłą na głowie :)
Często słyszę także narzekania koleżanek, które twierdzą, że ich włosy przestały rosnąć. Takie zjawisko to nic innego jak regularnie łamiące się końcówki! Włosy jak najbardziej rosną, jednak równie jak najbardziej się łamią, dlatego daje to efekt stania w miejscu.
Jak często podcinać włosy?
Najlepszym wyjściem jest podcinanie włosów co miesiąc w małej ilości, np. pół centymetra lub centymetr, ponieważ sprawi to, że nasze końcówki stale będą wyglądać dobrze. Jeśli zależy Wam jednak na długości, ponieważ zapuszczacie włosy, podcinajcie je co dwa lub trzy miesiące o kilka centymetrów, na pewno nie rzadziej! O wiele lepszym wyjściem jest obcinać częściej, a mniej, niż być zmuszonym obciąć od razu 10 cm przez zaniedbanie końcówek.
Czym podcinać końcówki?
Jeśli tak jak ja, wolicie obcinać końcówki same, musicie mieć do tego celu odpowiednie nożyczki przeznaczone do włosów. Nie mogą to być nożyczki kuchenne lub te do papieru, ponieważ nie są wystarczająco ostre i będą jedynie miażdżyć włos, zamiast go obcinać. Fryzjerskie nożyczki nie muszą być wcale drogie, w sklepach fryzjerskich można je kupić już za 20 zł, tak samo na allegro. Czasem można je dorwać także w hipermarketach, na działach kosmetycznych. Ważne jest, aby nie używać ich potem do niczego innego niż do włosów. Muszą być ostre i dobrze dokręcone, nie powinny mieć szparki pomiędzy ostrzami.
Podcinać na mokro, czy na sucho?
Jeśli tylko sięgnę pamięcią do czasów podstawówki przypominam sobie, że w większości salonów podcinało się wtedy włosy na mokro. Niestety, od kiedy do mody weszły prostownice, większość salonów podcina obecnie włosy wcześniej wysuszone i wyprostowane. Być może jest to łatwiejszy sposób na uzyskanie równego efektu, jednak mniej zdrowy dla włosów, ponieważ powinny być one podcinane na mokro. Podcinanie na sucho powoduje strzępienie końcówek.
Jak zabezpieczyć końcówki?
Niestety lub stety, nie ma lepszego sposobu na zabezpieczenie końcówek niż silikonowe serum. Co prawda można smarować je różnego rodzaju olejkami, jednak nie da to takiego efektu. Silikonowe serum zabezpiecza włosy przed otarciami, działaniem wysokiej i niskiej temperatury, wiatrem i różnymi innymi szkodliwymi czynnikami. Wystarczy nakładać minimalną ilość na same końcówki, aby zobaczyć efekty. Tutaj o moim zabezpieczaniu.
A jak ma się sprawa z Waszymi końcówkami? Jak często je podcinacie? Same czy u fryzjera? :)
39 komentarzy
super przydatny dla mnie post. akurat teraz, kiedy moje końcówki szaleją.
OdpowiedzUsuńTen post z pewnością mi się przyda!! Dzięki;)
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo :)
UsuńJa podcinam u fryzjera, na szczęście mam dobrą fryzjerkę, która doskonale rozumie moje ubolewanie nad podcinaniem i zawsze najpierw mi pokazuje ile chce ściąć ;D
OdpowiedzUsuńJa obcinam końcowki co 4-6 miesiecy i moim wlosom to wystarczy. Nie sa na koniec połamane lub rozdwojone, jedynie lekko podsuszone. Wtedy tne około 2 cm i mam spokój. Zawsze chodze w upietych wlosach i moje konce nie wymagaja na szczescie czestej ingerencji nozyczek
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, moje lubią się szybko rozdwajać!
UsuńJa nie obcinałam końców już 3 miesiące i są w super stanie ;)
OdpowiedzUsuńWszystko dzięki serum z firmy L'Biotica, który jak widziałam też używasz :)
uwielbiam to serum :)
UsuńŁoj...co miesiąc... To ja nawet nie przyznaje się publicznie, że swoje podcinałam ostatnio ok...hmm...kiedy to było (:D)...4 miesiące temu...? O nie. Muszę to zmienić:)
OdpowiedzUsuńhaha, nic straconego, podcięcie po zimie nie zaszkodzi :)
UsuńJa nie obcinam tak często końcówek, ponieważ strasznie wolno rosną mi włosy i nie mam problemu z rozdwajaniem się włosów, więc szkoda mi obcinać to co dopiero urosło ;)
OdpowiedzUsuńjasne, to sprawa bardzo indywidualna :)
Usuńmoja mama jest fryzjerką, nie muszę się martwić o pieniądze na fryzjera:D
OdpowiedzUsuńo, to fajnie masz! :)
UsuńJa nie podcinałam rok, i moja fryzjerka była w szoku, że moim włosom nic nie było. Tylko kilka rozdwojeń. A dodam że zbytnio nie bawiłam się wtedy w pielęgnowanie włosów ;)
OdpowiedzUsuńNa blogu Miki pisałaś, że sama nitkujesz brwi. Możesz mi powiedzieć gdzie się tego nauczyłaś? Jakieś filmiki na yt czy w szkole kosmetycznej? Możesz podpowiedzieć jak to się robi? :)
Nauczyłam się tego zupełnie sama oglądając filmiki na yt, polecam Ci tą metodę bo jest o wiele mniej bolesna i szybsza niż tradycyjne wyrywanie włosków pęsetą. Poza tym, to bardzo łatwa sprawa, nic skomplikowanego :) np. tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=xbgoVsb6psw
UsuńDziękuję za odpowiedź, już się biorę do nauki :D
Usuńkońcóweczki podcinam u fryzjera. Stosunkowo raz na miesiąc, może półtorej :) a włosy rosną mi szybko, i z tego jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJak byłam mniejsza to moja mama zajmowała się moimi kłaczkami, ale teraz jakoś się boi ich tykać:D Od czasu do czasu chodzę podcinać je do fryzjera, choć kusi mnie by robić to samej!:)
OdpowiedzUsuńA post bardzo przydatny:)!
Fajny post, przydatny. Końcówki zawsze były dla mnie największym problemem. Podcinam sama, regularnie, a i tak co jakiś czas znajduję kolejne porozdwajane, okropność :< Przy następnym podcinaniu koniecznie muszę wypróbować Twoją metodę :D
OdpowiedzUsuńteż ciągle znajduję rozdwojone końcówki :( nawet czasem zdarza mi się wyszukiwać je i obcinać każdą po kolei!
Usuńwłaśnie przypomniałaś mi, że ostatni raz u fryzjera byłam pół roku temu. wstyd!
OdpowiedzUsuńFajny post, sama muszę się wybrać do fryzjera bo mam koszmarne końcówki po zimie, mimo tego,że je regularnie podcninałam...;( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://www.sensationinwardrobe.blogspot.com/
zima niestety nie jest dla naszych włosów łaskawa :)
UsuńGrzywkę jakoś sama sobie podetnę, ale końcówek nie potrafię :(
OdpowiedzUsuńkochana, zerknij na mój sposób, jest naprawdę prosty :)
Usuńzostałaś u mnie otagowana! :)
OdpowiedzUsuńja mam dylemat. Mam nożyczki fryzjerskie w domu i sama chętnie bym sobie powycinała te najgorsze końce, niestety włosy są za krótkie bym mogła powycinać wszystkie. Mogę albo poczekać z miesiąc lub dwa miesiące i sama sobie je ppowycinać, albo iść do fryzjera, który ciachnie mi tyle włosów, ile zapuściłam w ostatnich 3 miesiącach :(
OdpowiedzUsuńArtykuł bardzo mi się podobał, lekko się czyta i piękne zdjęcia:)
ja na Twoim miejscu podcinałabym sama te końce, które mogę, do czasu aż mogłabym obcinać wszystkie :)
UsuńJa jestem przed podcięciem właśnie ! :)
OdpowiedzUsuńPiękny blog, podoba mi się to w jaki sposób piszesz recenzje i dajesz rady :)
OdpowiedzUsuńBędę częściej tu zaglądać! Pozdrawiam
bardzo mi miło! <3
UsuńMasz naprawde piekne wlosy:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej :) dziękuję za komentarz! :D I mam pytanie od razu: czy jak się ma takie nożyczki za 20 zł z rossmanna a np. za 100 zł to jest duża różnica w niszczeniu się włosów? I np. jakos te nożyczki ostrzysz, zanosisz do kogos co jakis czas czy cos takiego:D? Bo w sumie podcinanie przez siebie końcówek to dobry pomysł, bo fryzjer raz koszty a dwa ja się nie czuję komfortowo u fryzjerów i nie chodzi o ilość ścięcia włosów, ale o samą atmosferę, jakoś czuję się tam zbędna, nie wiem czemu ;)
OdpowiedzUsuńKochana, moim zdaniem nie ma różnicy między takimi nożyczkami pod warunkiem, że spełniają one dwa podstawowe warunki: są ostre i nie mają przerwy pomiędzy ostrzami. W innym wypadku miażdżą końcówki, które szybciej będą się rozdwajać. Nie zanoszę takich nożyczek nigdzie do ostrzenia, ponieważ po prostu zmieniam na nowe, kiedy widzę, że się stępiły. :) dzięki temu, że są tańsze, można sobie na to spokojnie pozwolić :) a nie tępią się wcale jakoś specjalnie szybko. :)
Usuńbardzo ciekawy post, akurat teraz muszę podciąć końcówki
OdpowiedzUsuńciekawy blog i sliczne,zdrowe włosy :-)
OdpowiedzUsuńJa osobicie powiem że u fryzjera byłam rok temu... aż wstyd mi no ale nie byłam świadoma co może stac się z moimi końcówkami.. teraz są straszne i na przyszłośc będę częściej wybierac się do fryzjera oraz bardziej dbać o moje włosy
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.
Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.