Dzisiaj mam dla Was trzecią i ostatnią już część z serii "Czego szukać w kosmetykach do włosów?". Pozostałe dwie, o emolientach i humektantach znajdziecie TUTAJ oraz TUTAJ. Proteiny zostawiłam sobie celowo na koniec ponieważ jest to grupa składników najmniej lubiana przez moje włosy i jednocześnie najtrudniejsza do "wyczucia". Jak to zatem jest jeśli chodzi o proteiny w pielęgnacji włosów?
Proteiny to nic innego jak białka, pełniące rolę budulca włosa, który sam w sobie także w głównej mierze zbudowany jest właśnie z białka (keratyna). W zależności od swojej wielkości mogą albo uzupełniać tymczasowo (do wypłukania) ubytki we włosie lub pokrywać włosy filmem. W kosmetykach znajdziemy proteiny pochodzenia zwierzęcego i roślinnego. Wszystkie podzielić możemy na trzy grupy - aminowkasy, proteiny wielkocząsteczkowe i małocząsteczkowe, przy czym do tej ostatniej należą głównie proteiny hydrolizowane. Za tymczasowe uzupełnianie ubytków we włosie odpowiadają właśnie proteiny małocząsteczkowe oraz aminokwasy, natomiast wielkocząsteczkowe działają filmotwórczo, ze względu na swoją zbyt dużą budowę, uniemożliwiającą im wniknięcie we włos. Z proteinami jest jednak jeden istotny problem. Bardzo potrzebują ich włosy zniszczone, jednak jednocześnie właśnie te włosy narażone są na negatywne działanie protein, czyli szorstkość, mat, puch i nastroszone łuski. Tak działać będą głównie proteiny wielkocząsteczkowe właśnie w przypadku włosów bardzo zniszczonych, przy których zamiast tworzyć film, będą powodować skutki odwrotne od zamierzonych. Choć proteiny są niezbędne w pielęgnacji każdych włosów, to bardzo łatwo z nimi przesadzić i doprowadzić do tzw. przeproteinowania, szczególnie w przypadku włosów wysokoporowatych. Stąd właśnie biorą się wszelkie niekoniecznie fajne efekty np. domowego laminowania czy stosowania bardzo proteinowych produktów. W skrajnych przypadkach możemy skończyć z mocno przesuszonymi włosami i końcówkami do podcięcia :) Winę tutaj zrzucam głównie na producentów, którzy pakują do niektórych masek i odżywek naprawdę spore ilości protein wielkoczasteczkowych a buteleczki opatrują w napis "do włosów suchych i zniszczonych". Efekt? Siano, szopa i kosmetyk w koszu :) Jeśli Wasze włosy reagują podejrzanie na niektóre kosmetyki, zerknijcie na skład. Jeśli wiecie już, że nie do końca pasują im proteiny, używajcie ich tylko w dużym towarzystwie humektantów i emolientów.
Jeśli po użyciu proteinowej maski czy odżywki zdarzyło Wam się po jej spłukaniu zauważyć, że włosy są o wiele bardziej suche, szorskie, wyglądają na zniszczone i łamliwe, prawdopodobnie macie do czynienia z przeproteinowaniem. W większości przypadków efekt mija po prostu po odstawieniu produktu i po następnym myciu, jednak czasem konieczne będzie oczyszczenie włosów szamponem z SLS, olejowanie i humektantowa maska.
Choć ogólna grupa protein jest spora, najczęściej występują one pod postacią kilku. Są to:
- keratyna, jedwab, elastyna (hydrolizowane lub wielkocząsteczkowe)
- proteiny mleczne, pszeniczne, sojowe itd. (hydrolizowane lub wielkoczasteczkowe)
- żelatyna
- żółtko jajka
- l-cysteina
- elastyna
- kolagen
- arginina
Szukając w składzie protein małocząsteczkowych (hydrolizowanych) musimy szukać po prostu dopisku "hydrolyzed" i po sprawie :) w całości składnik wyglądał będzie tak: hydrolyzed x protein.
1. Keratyna - keratin
2. Jedwab - silk/silk protein
3. Elastyna - elastin2. Jedwab - silk/silk protein
4. Proteiny mleczne - milk protein, Kasein/Casein, Whey protein
5. Proteiny pszeniczne - wheat protein
6. Proteiny sojowe - soy protein
7. Żelatyna - gelatin
8. Żółtko jajka - egg protein
9. L-cysteina - cysteine
10. Elastyna - elastin
11. Kolagen - collagen/souble collagen
12. Arginina - arginine
Łatwe, prawda? :)
Wszystkie włosy potrzebują protein a ich wielkość, częstotliwość i ilość w pielęgnacji musicie wypracować same metodą prób i błędów, ewentualnie kierując się pewnymi zasadami, od których oczywiście są wyjątki. Przy włosach o wysokiej porowatości starajcie się sięgać najlepiej jedynie po proteiny małocząsteczkowe, np. hydrolizowaną keratynę, a przy baaardzo dużej porowatości i ekstremalnych zniszczeniach postępujcie bardzo uważnie. W tym momencie lepiej sięgnąć po mgiełkę z małą ilością protein niż np. proteinową maskę. Włosy niskoporowate powinny polubić proteiny w odpowiedniej ilości nawet nieco częściej, jednak to też nie jest reguła. Niskoporowatki mogą pozwolić sobie na częstsze eksperymenty z proteinami wielkoczasteczkowymi.
Najłatwiej oczywiście sięgnąć po gotowe produkty. Jednymi z bezpieczniejszych (moim zdaniem) odżywek z pewną ilością protein hydrolizowanych są Long Repair oraz Intense Repair Nivei. Zawierają one jednocześnie oleje, silikony i humektanty, więc niwelują ewentualne negatywne skutki. Moje włosy tolerują proteiny jedynie właśnie w takiej formie oraz pod postacią mgiełek (Gliss Kur pomarańczowy, czarny i inne, poza żółtym, który jest olejowy). Czasem podpasuje im jakaś maska, ale to rzadko, jednak o dziwo bardzo lubią gotowy zestaw laminowania Marion. Całkiem fajną maską z odpowiednią ilością protein hydrolizowanych jest osławiony już Kallos Crema Al Latte :) Możecie próbować także domowej maski z żółtka zmieszanek z olejkiem i/lub odżywką czy domowego laminowania żelatyną. Jeśli boicie się gotowych i domowych produktów zawsze możecie zamówić ze strony ZSK gotową keratynę hydrolizwaną i dodawać ją w idealnej dla Was ilości do porcji maski czy odżywki.
Wypełniająca, proteinowa odżywka Elseve
Gotowy zabieg laminowania Marion
Wypełniająca, proteinowa odżywka Elseve
Gotowy zabieg laminowania Marion
Gliss Kur Total Repair - mgiełka proteinowa
A tutaj znajdziecie przepis na mgiełkę z keratyną na bazie zielonej herbaty :)
A tutaj znajdziecie przepis na mgiełkę z keratyną na bazie zielonej herbaty :)
24 komentarzy
Fajnie zebrane najpotrzebniejsze informacje w jednym miejscu. :) Moje włosy nie lubią jedwabiu i keratyny, zamiast nich wolą kolagen i proteiny mleczne. Jak często stosujesz proteiny?
OdpowiedzUsuńkilka razy w tygodniu :)
UsuńMoje włosy lubią proteiny ale zawsze w towarzystwie innych składników. Przeproteinowanie jeszcze mi się nie zdarzyło.
OdpowiedzUsuńOj, właśnie ostatnio zrobiłam sobie taką domową maseczkę na bazie żółtka, oleju z pestek winogron (który polubił się z moimi włosami) i miodu; oczekiwałam fajnych efektów a tutaj puch i szorstkie włosy. Niestety moje są wysokoporowate, więc możliwe, że to żółtko nie było dobrym wyborem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis! :)
Przydatne informacje :) Moje klaczki dosc dlugo "nie tolerowaly" protein, dopiero kiedy postawilam na porzadne nawilzanie, moglam je bez negatywnych skutkow wprowadzic do pielegnacji :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy w dużych ilościach nie lubią protein, ale po masce z żółtkiem jaja są po prostu wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy niestety nie lubią protein:(
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie przepadają za proteinami, ale maseczka z żółtkiem od czasu do wpływa na nie świetnie :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wprowadzić do pielęgnacji proteinki.:)
OdpowiedzUsuńCiekawy post:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
www.haydenka.blogspot.com
czasem zapominam o proteinach i stosuję za dużo olejów :D i nie zdarzyło mi się jeszcze przeproteinowanie :D
OdpowiedzUsuńSuper post ! ;) Dowiedziałam się ciekawych rzeczy, uzupełniłaś moją wiedzę :D
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza! Zastanawiam się czy włosy potrzebują witamin? ;-) Czasami dodaję wit E w sumie nie wiem czy włos potrzebuje.
OdpowiedzUsuńKasia Gie.
Masz różne kolory tęczówek? O ile można zapytać ;-)
UsuńKasiu, włos jest martwy, więc witaminy nie wpłyną na niego tak jak na skórę, ale mogą mieć inne właściwości, np. usztywniające, niektóre nawilżające. Witaminki bardziej przydadzą się cebulkom i włosom od wewnątrz. Mam :)
Usuń:) i fajnie, cala jestes widze zjawiskowa :)
UsuńŚwietny post. Wszystkie najważniejsze informacje w jednym miejscu.
OdpowiedzUsuńTen blog ma mnóstwo informacji, czemu ja wcześniej na niego nie wpadłam! Zostaję tu na dłużej
PS. Wpadnij do mnie! ;)
Świetnego bloga prowadzisz, będę tu częściej!;-)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje wpisy ;) nie wiedziałam o tym, że powinnam używać tylko hydrolizowanych protein
OdpowiedzUsuńogromny plus za te posty!
OdpowiedzUsuńjak to jest z kosmetykami do włosów- czy długie używanie jednej odżywki może sprawić, że przestanie ona dawać taki super efekt? Uwielbiam Nivea Long Repair, tylko po niej moje włosy są wręcz idealne ;) Ale staram się jej używać na zmianę z innymi (alterra aloes+granat, goodbye damage garnier i AiK Garnier), żeby czasem nie nadużyć jej dobroczynności :D
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od włosów :) Niektóre lubią różnorodność, inne nie. Jeśli nie widzisz, żeby przestawała Ci służyć to możesz stosować ją cały czas :)
UsuńMożesz polecić mi jakiś dobry i tani sklep kosmetyczny w internecie? głównie chodzi mi o kosmetyki do włosów
OdpowiedzUsuńNaprawde przydatny post dla początujących i nie tylko... :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również serdecznie na mój nowy blog o włosach i urodzie blog-blondyny.blogspot.com i bardzo przepraszam za reklame :)
Dziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.
Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.