Maski do włosów Kallos to już klasyk w pielęgnacji włosów wielu dziewczyn, także w mojej. Kallosy nieustannie towarzyszą mi praktycznie od początku istnienia bloga, jednak do tej pory nie pojawił się tutaj żaden konkretny tekst na ich temat, mimo że wiele razy polecałam Wam je przy innych okazjach. Z racji tego, że są one coraz bardziej popularne i coraz lepiej dostępne stacjonarnie, dzisiaj mam dla Was parę słów o moim zdaniu na temat tych masek. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego tak bardzo je lubię, u kogo się sprawdzą i po jaki rodzaj sięgnąć, czytajcie dalej :)
Dlaczego lubię Kallosy?
Obecnie zawsze przynajmniej jedno litrowe opakowanie stoi w mojej łazience i nie chciałabym, aby nagle maski te przestały być produkowane. Swoją przygodę zaczęłam od wersji Latte, która tak naprawdę Kallosem nie jest, ponieważ produkuje ją firma Serical, jednakże tak już się forma "Kallos Latte" utarła, że sama też jej używam i wybaczcie mi to uproszczenie. Wydaje mi się jednak, że Serical i Kallos to ten sam koncern, ale mogę się mylić. Po Latte przetestowałam wiele innych, już prawdziwych Kallosów i większość dawała na moich włosach podobny efekt - wygładzone, zdyscyplinowane ale pełne objętości włosy. Wszystkie maski tej firmy mają krótkie i sensowne składy, które opierają się zazwyczaj na cetearyl alcohol (alkohol tłuszczowy, emolient, nieszkodliwy (!) oraz cetrimonium chloride (emulgator, antystatyk). W zależności od rodzaju do tej bazy dodany jest olej lub dwa albo różnego rodzaju proteiny, czasem witaminy i to właśnie ich największa zaleta. Składy są proste, ale konkretne, niewypełnione bezsensownymi dodatkami. Łatwo więc w ich przypadku zgadnąć, w przypadku których włosów się sprawdzą. Jeśli wiecie, że Wasze włosy lubią konkretny olej, bez wahania sięgnijcie po Kallosa z nim w składzie. Jeśli lubią proteiny, wiecie co robić :) Poza tym, maski te są śmiesznie tanie (10-12 zł) przy jednoczesnych ogromnych pojemnościach (1000 ml). Są superuniwersalne, ponieważ sprawdzają się w moim przypadku po pierwsze do mycia, a po drugie jako tradycyjne maski na 3 minuty i na 20, choć w tym drugim przypadku wygładzają włosy lepiej. Część nie zawiera silikonów a część tak, jednak jeśli już, są to zazwyczaj dwa silikony: dimethicone i cyclopentasiloxane, z czego jeden jest bardzo łatwo zmywalny a drugi lotny, więc jeśli nie unikacie ich specjalnie, to i te maski z silikonami sprawdzą się do mycia. W wielu przypadkach zapach masek jest bardzo ładny i o dziwo utrzymuje się dość długo na włosach. Poza Blueberry, która zamiast jagodami pachnie syntetyczną różą, której osobiście bardzo nie lubię :)
U kogo się sprawdzą?
Jeśli oczekujecie efektu jak po wyjściu od fryzjera, odłóżcie to 10 zł na inną maskę, ponieważ żaden z Kallosów raczej Wam go nie zapewni. Są to maski z rodzaju "nie robią efektu wow, ale jakimś cudem włosy zawsze dobrze po nich wyglądają". ;) Raczej pasują każdemu, z małymi wyjątkami. Fajnie wygładzają włosy, można po nie także sięgnąć w przypadku braku czasu na dłuższy rytuał pielęgnacyjny. Dodatkowo przetestować powinna je każda z Was, która lubi lub planuje zacząć myć włosy odżywką.
Którego Kallosa wybrać?
Składy tych masek są na tyle proste, że nie powinnyście mieć problemu z ich chociaż pobieżnym rozszyfrowaniem. Wyżej wyjaśniłam Wam dwa główne składniki każdej z masek, natomiast w wyborze warto kierować się właśnie tym dodatkowym składnikiem lub kilkoma, charakterystycznym dla każdego rodzaju. Maski Blueberry, Color, Omega, Banana czy Silk to maski emolientowe, których dodatkowym składnikiem są oleje. Algae, Keratin czy Chocolate to maski z dodatkiem protein do tej samej bazy. Najlepiej zacząć od najpopularniejszej Latte lub mojej ulubionej Banana.
Gdzie kupić?
Tak jak wspomniałam wyżej, Kallosy są już dostępne w wielu miejscach stacjonarnie. Sama kupuję swoje w Hebe, w którym z resztą bardzo często jest na nie promocja, więc można kupić je jeszcze bajecznie taniej. Poza tym, z gwarancją niskiej ceny kupicie je w sklepach internetowych: ceny tutaj.
72 komentarzy
Miałam właśnie tą Latte, która jak piszesz utarła się jako Kallos Latte :P
OdpowiedzUsuńPoluję już od jakiegoś czasu na jogódkę, ale nie mogę jej nigdzie dorwać. Zakochałam się w bananowej masce, wczoraj kupiłam sobie już drugie opakowanie, jest miłość :) Co do mlecznej wersji to ona mi jakoś nie podeszła, owszem, działała dość dobrze, ale jakoś mnie do siebie nie przekonała, no i zapach mnie drażnił ;)
OdpowiedzUsuńmożesz kupic jagodową na stronie cocolita.pl
UsuńJagodową maskę możesz kupic na stronie cocolita.pl
UsuńJa dopiero zaczynam i właśnie kupiłam sobie Omega.Poluję na bananową cały czas.
UsuńJa swoją zamawiałam na e-glamour z możliwością odbioru osobistego w ich warszawskiej drogerii :)
UsuńTe maski można dostać w naturze :)
UsuńBardzo lubię ich maski. Dzięki Twoim wyjaśnieniom trochę mi pojaśniało w głowie :)
OdpowiedzUsuńAktualnie mam maskę color w pomarańczowym opakowaniu i szału nie ma. Mam wymagające włosy i potrzebuję dla nich coś ekstra. Tak jak pisałaś wolę dołożyć trochę pieniędzy i kupić coś lepszego.
OdpowiedzUsuńja też jestem średnio zadowolona
UsuńTuninguj tę maskę np. Jakimś olejem i dodaj jakiś nawilżacz a bedzie duuuzo lepsza :)
UsuńKallos Late firmy Serical jest moją miłością dozgonną, kilka zużyłam opakowań a Kallosy mnie nie zachwycają. Jakos na mnie nic nie działają. Teraz odkrywam maski Ziaji i jestem miło zaskoczona.
OdpowiedzUsuńJa mam teraz kallos vanilla, zapach szczerze jest taki sobie, ale działa fajnie. Przy długich włosach litrowa maska to moim zdaniem rzecz niezbędna. Mi starcza na dwa miesiące codziennego używania, mam włosy za zapięcie stanika. Używam różnie, do mycia, jako kilkuminutowa odżywka, pod czepek na godzinę, do emulgowania oleju, w każdym wariancie kallos się sprawdza.
OdpowiedzUsuńU mnie Latte w ogóle się nie sprawdziło.. Jednak pozostałe inne maski spisują się idealnie! :) Tak jak Ty nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez nich :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam te maski są bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńMiała z keratyną i mleczną,obie lubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie przedwczoraj zaopatrzyłam się w litrowego, czekoladowego kallosa i wciąż nie mogę przestać go wąchać ;) A tak przy okazji tanich masek to polecam Kurację arganową Bingospa. Kupiłam 0,5 L za 11 zł w Auchanie, a efekt po nim jest świetny - włosy są bardzo błyszczące, gładkie, dociążone, ale zgodnie z obietnicą producenta - w ogóle nie obciążone. Ja mam wręcz wrażenie, że lekko unosi włosy u nasady :)
OdpowiedzUsuńdzięki, sprawdzę :)
Usuńz bingospa jest świetna maska z keratyną i spiruliną, jak dotad bije wszystkie inne na głowę jeśli chodzi o sprężystość i dociążenie włosów;)
UsuńMarto jaka maske kallos polecasz do suchych , wysoko porowatych i trudnych do rozczesana , gestych i cienkie wlosow ?
OdpowiedzUsuńmyślę, że najlepsza będzie silk lub omega
OdpowiedzUsuńJestem posiadaczka takich włosów i niestety ani silk ani omega się nie sprawdziły, za to keratin mi sluzyl :-)
UsuńMuszę w końcu koniecznie wypróbować jakąś maskę Kallos ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio była na te maski promocja w Hebe, nawet chciałam kupić, ale nie wiedziałam, na którą się zdecydować. Teraz już wiem i następnym razem na pewno na którąś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńa mnie kusi Blueberry ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis! W szczególności spodobał mi się fakt, iż napisałaś które są emolientowe, a które proteinowe. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś zielonego Kallosa i byłam całkiem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńObecnie używam Waniliowa, ma cudowny zapach i jak na razie sprawdza się ok ;)
OdpowiedzUsuńChciałam bananowego, ale akurat nie było jej w hebe, a gdy kupiłam bingo spa magicznie się pojawiła. W sumie nie żałuje, bo to jednak za duża pojemność jak dla mnie. Mam za to kallosa latte tego rzeczywiście od kallosa i bardzo go lubie.
OdpowiedzUsuńMam oginalną Latte, jest bardzo fajna. Miałam kiedyś Frutte która niestety była za lekka. Kuszą mnie te wszystkie nowości, szczególnie wersja bananowa,ale na razie mam 2 maski Bingo Spa do zużycia :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję Silk w małym słoiczku i była tak jak piszesz: porządna, ale bez szału. Te litrowe opakowania trochę mnie przerażają - nie wiem, kiedy ja bym to skończyła :)
OdpowiedzUsuńMam orginalną Latte, jest bardzo fajna. Miałam kiedyś Frutte która niestety była za lekka. Kuszą mnie te wszystkie nowości, szczególnie wersja bananowa,ale na razie mam 2 maski Bingo Spa do zużycia :)
OdpowiedzUsuńU mnie fajnie się sprawdzają do mycia włosów :).
OdpowiedzUsuńPrzecudowny blog. Jużz kilka twoich porad zastosowalam i bardzo ci za to dziękuję. Zapraszam do mnie wstawiam projekty ubran http://fashiongirlslove1.blogspot.com/?m=1
UsuńJa mieszam Kallos Vanilla z maską z olejami z Biowaxu i to jest optymalne :D zapach świetnie się komplementuje, pierwsza sama jest zbyt lekka, druga zbyt ciężka, ale razem - ideał!
OdpowiedzUsuńteraz mam algową, ale miałam też latte i keratin:)
OdpowiedzUsuńNie widziałam ich w Drogeriach Polskich. Będę musiała się rozejrzeć przy najbliższej okazji. Poluję na czekoladową a obecnie mam bananową.
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam z nimi przygodę. Kupiłam wersję keratin i silk, ale po spróbowaniu obu różowa poszła do mojej siostry.
OdpowiedzUsuńWg mnie obie są za lekkie na moje włosy, ale będę szukać dalej :)
Miałam te maski i o ile włosy są po nich naprawdę fajne to efekt u mnie jest dość krótki, po pierwsze włosy się przyzwyczajają, po drugie moje końcówki źle znoszą brak silikonów cięższych i po dniu robią się suche, ogólnie na drugi dzień włosy się puszą dość mocno. Osobiście wole trzy maski: porządną proteinową, porządną emolientową napchana olejami od góry do dołu i mieć w zapasie coś z humektantami. Gdy nie mam ochoty ich maskować to po prostu nakładam odżywkę :)
OdpowiedzUsuńmam wersję keratin i bardzo ją lubię :) można maskami umyć włosy :D?
OdpowiedzUsuńkeratin i banana strasznie lubię :) Teraz kusi mnie ta fioletowa:)
OdpowiedzUsuńmiałam 3 rodzaje i żaden nie przypadł mi do gustu;/ używam jedynie do emulgowania oleju.
OdpowiedzUsuńJa używam Keratynową maskę z Kallosa, bardzo ją lubię i moje włosy też :)
OdpowiedzUsuńJa zużyłam właśnie Keratin, bo stwierdziłam, że w mojej pielęgnacji brakuje protein. Teraz mam zamiar kupić Color z olejem lnianym, bo dawno moje włosy go nie "widziały";).
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnej ale wybiorę się może w tym miesiącu po wersję banana :)
OdpowiedzUsuńja się czaję na bananową :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu którąś z nich wypróbować ;P :)
OdpowiedzUsuńa kallos placenta ale ta mała (ma inny skład) jak ci się podoba? miałaś? ostatnio wprowadziłam ją do pielęgnacji jako zemulgowanie oleju ryżowego potem szampon z aloesem z natur vital i maska matrixa biolage hydrasource nawilżająca na 3 min i masakra włosy cudoooo tylko akurat osobno nie gra to tak dobrze wszystko a razem wspaniale :)) próbowałaś ampułek structural? ostatnio robią furorę i przyznam są wspaniałe choć używam ich głównie z pielęgnicą na podczerwień mają troszkę lepsze w tedy działania ale same pod turban też są fajne :D mam cienkie rzadkie i suche więc robię co mogę...
OdpowiedzUsuńnie dla moich włosów :) za słaba i proteinowa :) do emulgowania na pewno ok! nie próbowałam, pierwsze słyszę! :)
Usuńw przypadku tych masek ich ogromna pojemność to dla mnie minus. Miałam kiedyś wersję latte, i stała u mnie w domu przech chyba kilka lat (!) Lubie zmieniać kosmetyki i mam otwartych kilka masek jednocześnie, używam ich zamiennie. Do tego mam cienkie włosy i nie potrzebuję nakładać jednorazowo dużo produktu więc ten nieszczęsny kallos tylko przeszkadzał w łazience ;) Ale zapach miał cudowny!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji tego posta zdałam sobie sprawę, że jeszcze żadnej nie miałam, choć kupowałam dla kogoś. Próbowałam raz Color i efekty były świetne :) Teraz czeka na swoją kolej słynna Latte, a później skuszę się chyba na dużą Color :D Jeszcze kusiła mnie kolorem Carota.. Wiesz coś o niej? MM
OdpowiedzUsuńnie ma niczego szczególnego wysoko w składzie :)
UsuńJa zakupiłam dzisiaj Color dużą i jutro będę testować;).
OdpowiedzUsuńPolecam;). Włosy są nawilżone, ujarzmione i ładnie błyszczą, pewnie dzięki zawartości kwasu cytrynowego;).
UsuńDodam jeszcze, że otrzymałam pochwały otoczenia - żeby nie było, że efekt placebo;).
UsuńMam wersję Keratin, a marzy mi się Blueberry i Milk! I jeszcze pomarańczowy Biovax, a niedawno kupiłam złotą maseczkę z Isany... ahhh my kobiety! :D
OdpowiedzUsuńJak myślisz która z nich sprawdziłaby się na kręcone wysokoporowate suche włosy? :) chciałabym którąś kupić ale nie mogę się zdecydować. ps uwielbiam twojego bloga :*
OdpowiedzUsuńmyślę, że silk! :) miło mi :)
Usuńdziękuję za odpowiedź :*
UsuńMaski kallos sa w sieci drogerii astor w opolu, stale ceny zaczynaja sie od 8,99, a niektore za drozsze o 1-2zl. Wszystkie nowosci maja jeszcze zanim trafia do hebe i internetow ;)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam ostatnio już drugie opakowanie Chocolate, jest naprawdę fajna. Poluję na Milk, ale nie ma jej w moim Hebe
OdpowiedzUsuńwejdz sobie jeszcze na trena.pl i zobacz odżywkę STAPIZ SLEEK LINE REPAIR moim zdaniem najlepsza, choc naprawde tania - nawet w porównaniu z kosmetykami które opisujesz.
OdpowiedzUsuńA jeżeli mam długie włosy (praktycznie do łokci ) i bardzo gęste to którą powinnam wybrać? Końcówki sa suche lecz nie zniszczone bo podcinam regularnie mimo to chciałam nawilżyć ogólnie całe włosy bo teraz zrobiły się troszeczke sianowate. Czy może ktoś doradzić? Z góry dziękuje za pomoc :)
OdpowiedzUsuńJak nawilżyć to Aloe :)
UsuńZamówiłam sobie właśnie keratynowego. Dużo się o nim naczytałam na blogach i wizażu. Chcę mocno odżywić włosy, a biovax już mnie znudził.
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego doświadczenia z maskami, olejowaniem itp. itd. Nigdy nie farbowałam włosów, sporadycznie je suszę i kręcę lokówką. Półdługie, cienkie, z problemami przy rozczesywaniu, często się elektryzują i puszą. Zależałoby mi na czymś co sobie z tym poradzi, ale też nie obciąży włosów. Czy mogłabyś mi coś polecić? Myślałam o masce kallos Aloe albo Multivitamina. Myślisz, ze to dobry pomysł? Będę bardzo wdzięczna za opinię :)
OdpowiedzUsuńDla Twoich bardziej Multivitamina lub Color :) Zobacz te dwie listy:
Usuńhttp://www.urodaiwlosy.pl/2014/10/must-have-odzywki-i-maski-do-wosow_26.html
http://www.urodaiwlosy.pl/2014/10/must-have-odzywki-i-maski-do-wosow.html
Jest jeszcze lista dla włosów niskoporowatych ale po opisie zgaduję, że takich nie posiadasz :)
Dziękuję :*
UsuńProszę o pomoc przez kilka lat brałam sporo leków mimo że zmniejszyłam ich dawkę to dopiero teraz moje włosy zaczęły być w sporym stopniu zniszczone. Są bardziej łamliwe, wypadają, plączą się szybko, nie dadzą się rozczesać po umyciu, z gęstych włosów w szybkim tempie staja sie cienkie i powoli bardzo rosną. Stosowałam szampon Aloes i maskę multivitamin ale nie działają ..Dopiero zaczęłam testować Kallos więc proszę bardzo zaproponowanie odpowiedniego do prostych włosów w tym stanie. Może akurat zadziała. I wrócą do dawnego stanu. A zwłaszcza że mam dopiero 20lat. A włosy dają mi pewność siebie i urody. Nie prostuję je i raz/dwa do roku są malowane ponieważ nie utrzymują długo koloru, suszarki też staram się nie używać. Proszę o radę.
OdpowiedzUsuńNajlepiej Color i Banana do tego typu włosów, ale ogólnie maski Kallos to nie są odpowiednie maski do bardzo zniszczonych włosów. Najlepiej stosować je wraz z jakąś silnie emolientową, np. Gliss Kur Oil Nutritive lub dodawać do porcji maski Kallos jeszcze łyżeczkę zwykłego olejku, nawet oliwy z oliwek. Wtedy będzie miał większą moc :)
UsuńMiałam te maski, ale jak dla mnie najlepsza jest maska z olejkiem z konopi. Włosy po niej są widocznie nawilżone, gładkie i błyszczące. Kupuję ją regularnie na nasionamari i jestem bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJedyny Kallos który nadaje się do mycia głowy to Color reszta ma silikony które nie powinny mieć kontaktu ze skóra głowy, wiele dziewczyn które nie miały tej wiedzy zaczęły cierpieć na mocne wypadanie włosów
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.
Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.