Pielęgnacja moich włosów w maju - nowy, lepszy sposób mycia i kilka świetnych produktów

Maj upłynął mi pod znakiem testowania nowych sposobów mycia włosów, wśród których odkryłam jeden bardzo odpowiadający moim włosom. Końce już nieco proszą się o podcięcie, ponieważ od ostatniej wizyty u fryzjera minęły już trzy miesiące, dlatego prawdopodobnie na dniach pozbędę się dwóch czy trzech centymetrów. Spokojnie mogłabym jednak przedłużyć okres między obcięciami, gdyż ze względu na wyższe temperatury ostatnimi czasy noszę włosy głównie w różnego rodzaju warkoczach. Nie przedłużając, zapraszam Was na podsumowanie zeszłomiesięcznej pielęgnacji moich włosów. 

Nowy sposób mycia

_______________

Jak dobrze wiecie, już jakiś czas temu bardzo upodobałam sobie mycie włosów odżywkami oraz maskami i jest to obecnie sposób, który wybieram najczęściej. Ma on jednak parę minusów, a mianowicie szybsze przetłuszczanie się włosów, konieczność oczyszczania ich co kilka myć i skłonność do strączkowania się włosów na długości, ze względu na większą ilość składników kondycjonujących. Z tego względu od pewnego czasu łączę mycie odżywkami i maskami z odżywianiem przed myciem.

W maju każde mycie zaczynałam od nałożenia większej ilości maski Kallos Banana na całe włosy oraz skalp, wykonując dokładny masaż, pozostawiając maskę na parę minut a następnie spłukując ją. Po spłukaniu nakładałam nową porcję maski lub odżywki (niżej kosmetyki, których używałam do odżywiania), również przy samej skórze głowy. Tak nałożoną maskę zostawiałam na włosach 20-30 minut, a następnie bez jej ówczesnego spłukania nakładałam na skórę głowy szampon z odrobiną wody, którym wykonywałam właściwe mycie i spłukiwałam całość chłodną wodą. Po takim myciu nie nakładałam już odżywki ani maski, jedynie serum na końce.

Jakie efekty takiego mycia zauważyłam?

_____________

Przede wszystkim zauważyłam zwiększoną objętość włosów i dłuższą świeżość, ale również znaczną sypkość i brak problemu ze strączkowaniem. Włosy były dostatecznie nawilżone, ale nie przeciążone. Bardzo polecam spróbować takiego sposobu osobom z włosami skłonnymi do przeciążania, przetłuszczającymi się czy cienkimi, niskoporowatymi. 

Seria OGX Argan oil of Morocco

_______________

Na tę serię skusiłam się ze względu na znaczną promocję w Hebe. Z obu produktów, zarówno odżywki jak i szamponu jestem zadowolona, choć szamponu nie kupię raczej ponownie - moje włosy wolą lżejsze konsystencje. Będą z niego zadowolone na pewno posiadaczki gęstych, grubych, suchych włosów, które wymagają dociążenia. Odżywka dla odmiany jest całkiem lekka i bardzo dobrze radzi sobie z nawilżeniem włosów.

Kallos Banana i Syoss  NutritionOil Care

_______________

Bananowy Kallos to chyba mój ulubiony Kallos ze wszystkich - zapach ma wręcz bajeczny i jest idealny do mycia włosów, przy czym cena rekompensuje ilość maski, jaką zużywa się przy takiej praktyce. Syoss Nutrition Oil Care to już mniej wydajna maska, ale za to całkiem dobrze dociążająca i warta uwagi. 

Szampon Jantar i olejek Swati

_______________

Szampon Jantar świetnie nadał się do opisanego wyżej sposobu mycia, choć do stosowania solo bez odżywki przed na co dzień jest raczej zbyt mocny. Olejek rewitalizujący Swati to jedyny olejek, jakiego używałam w tym miesiącu, gdyż jestem z niego bardzo zadowolona, choć już troszkę mi się znudził. Najczęściej używanym przeze mnie serum na końcówki było tym razem serum Cristalliste od Kerastase.

Następstwem dla Swati na pewno będzie olej sezamowy zimnotłoczony z Lidla KLIK KLIK, który ma wręcz genialną cenę jak na nierafinowany, zimnotłoczony olej, a dodatkowo jest jednym z ulubionych olejów moich włosów. Wygładza i nabłyszcza jak mało co. Czasem warto szukać kosmetyków w kuchni, bo przyznacie same, że cena jest śmieszna? :) 

***

Koniecznie napiszcie mi, jak wygląda obecnie Wasza pielęgnacja!