Chciałabym pokochać Chanel no 5. Chciałabym pałać do tych perfum niekończoną miłością, czcić je na swojej toaletce, używać codziennie rano oraz wydawać ostatnie pieniądze na kolejne buteleczki. Chciałabym przy każdym ich użyciu czuć się jak Marilyn Monroe, ich pierwsza ambasadorka. Chciałabym ich nazwą odpowiadać na pytania "pięknie pachniesz, co to za zapach?". Naprawdę chciałabym, aby ten owiany mistycyzmem element kobiecej kultury był jednocześnie elementem mojego życia, ale najbardziej chciałabym... aby pachniał inaczej.
Odsuwając na bok moje marzenia, chcecie wiedzieć jak jest naprawdę? W realnym życiu zapach ten stoi na mojej toaletce już dobre kilka lat. Dostałam go mając może 14 lat, więc wtedy jeszcze wmawiałam sobie, że do Chanel no 5 trzeba dorosnąć, że nie pasuje do jeansów i trampek, czekałam więc na moment, kiedy zacznę nosić obcasy i kiedy będę spotykać się z poważnymi ludźmi. Jeśli dać wiarę tej teorii, po dziś dzień nie dorosłam do tego zapachu.
źródło: beautylab.nl
Nie licząc tych momentów szaleństwa, w których zdarzało mi się użyć tych perfum jako odświeżacza powietrza, wciąż na nowo próbuję się z nimi oswoić, spryskując nadgarstki i szyję od czasu do czasu, niecierpliwie wyczekując momentu, w którym w końcu stwierdzę, że pachną cudownie. Za każdym razem jednak, jeśli nie dostanę od nich bólu głowy, spotykam się z pytaniami "co tak dziwnie pachnie?" albo "czujecie kadzidełka?". Żadne z tych pytań nie pasuje raczej do zapachu-legendy. Jak na złość, jest niesamowicie trwały, to najtrwalsze perfumy jakie miałam. Na szalikach i chustach panie tygodniami, na skórze cały dzień bez zawahania.
Jeśli miałabym cofnąć się do lat 20-tych ubiegłego wieku, biorąc pod uwagę mój charakter, wtedy prawdopodobnie podobałby mi się ten zapach, ponieważ miał on być pewnego rodzaju feministycznym manifestem. Chodząca w garniturowych spodniach Coco Chanel miała na celu uwolnić kobiety od słodkich, kwiatowych zapachów, otulając je tym odważnym, wyraźnym i wpływowym. Dlatego właśnie jestem w stanie zrozumieć, z jakiego powodu Chanel no 5 zapracował na miano legendy, jednak szczerze mówiąc straciłam już nadzieję, że moje wymarzone od dziecka życie damy zwieńczone będzie mgiełką Chanel no 5 :) Jeśli miałabym jakoś określić ich zapach, mogłabym go porównać do jakże wspaniałych nut w stylu kościelnych kadzideł albo wyjątkowo irytującego mydła. Są jednak momenty, w których już prawie, prawie mogłabym przyznać, że nawet mi się podoba, jednak wciąż ma w sobie coś irytującego. Może właśnie ze względu na to, że nie jest to banalny, po prostu ładny zapach, nie ma na świecie osoby, która nigdy o nim nie słyszała?
Nuty głowy neroli, ylang ylang, aldehydy
Nuty serca jaśmin, róża majowa
Nuty bazy drewno sandałowe, wetyweria, wanilia
Chętnie poczytam Wasze refleksje na temat Chanel no 5. Macie je w swojej kolekcji? Miałyście okazję wąchać je z buteleczki lub na kimś? Testować? Co sądzicie o całej otoczce, jaką obecnie posiadają te perfumy?
38 komentarzy
Niestety,ja tego zapachu chyba też nigdy nie polubię:)
OdpowiedzUsuńno właśnie :)
UsuńTeż mnie kiedyś ciekawił - poszłam do perfumerii, powąchałam i do dziś nie mogę zrozumieć, czemu ten zapach jest kultowy, bardzo mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńja właśnie też do końca tego nie rozumiem :)
UsuńNigdy nie posiadałam tego zapachu i również częściej słyszę opinie, że zapach bez większej rewelacji.
OdpowiedzUsuńAle rozumiem Twoje zamiłowanie do klasycznych rzeczy, też tak mam... :)
no to witaj w klubie :)
UsuńMiałam okazję je powąchać ale niestety nie przypadł mi do gustu, zdecydowanie wole lżejsze kwiatowe zapachy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja też właśnie takie lubię :)
UsuńMoja mama miała kiedyś ten zapach. Co tu dużo mówić, te perfumy świerdzą i tyle. Chanel powinno zrobić jakąś odświeżoną wersję.
OdpowiedzUsuńjak najbardziej się z tym zgadzam, chętnie powąchałabym taką nową wersję :)
Usuńnienawidze tego zapachu, wg mnie jest obrzydliwy, smierdzi starym babcinym mydlem, zwietrzala szafa w zakurzonym domu, po prostu jest tragiczny...
OdpowiedzUsuńmam podobne odczucia ;)
Usuńmam podobnie ; ) tyle razy chciałam go mieć, perfumy marzeń. ale nie jestem w stanie ich znieść. wybieram lzejsze wersje np chanel mademoiselle.
OdpowiedzUsuńmialam okazje je testowac, jak dla mnie smierdza, jak kostka klozetowa, przysiegam, ze z tym kojarzy mi sie idealnie!
OdpowiedzUsuńps. nawet za darmo bym go nie chciala chyba, ze tylko po to, by go sprzedac :P
Usuńhaha racja :)
Usuńmialam chanel no 5 ale nie pokochalam tego zapachu za to serce skradlo chanel mademoiselle i nie wyobrazam sobie innego...
OdpowiedzUsuńz chanelem jest tak albo pokochasz albo znienawidzisz:)
nie znam mademoiselle :) chociaż na pewno kiedyś wąchałam, ale nie pamiętam, przetestuję go :)
UsuńNie wiem co jest takiego ponadczasowego w tym zapachu. Niestety w moim odczuciu te perfumy śmierdzą.
OdpowiedzUsuńPiękne są Chanel Chance albo Mademoiselle:)
OdpowiedzUsuńmuszę faktycznie przetestować Mademoiselle, skoro tak zachwalacie :)
UsuńSłyszałam już podobne opinie o tym zapachu, chyba niestety wyprzedza go sława i siłą rzeczy stawiane mu są bardzo wysokie wymagania.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nawet nie miałam okazji ich powąchać więc się nie wypowiem w tej kwestii :))
Możliwe, że masz rację. Każdy oczekuje od niego cudu na ziemi :)
Usuńniestety mnie też te perfumy nie przekonują, nie rozumiem ich fenomenu ;) za to Chanel Mademoiselle i Chanel Noir kocham miłością bezgraniczną *.*
OdpowiedzUsuńznów Mademoiselle! :)
UsuńU mnie też stoi butelka... i stoi ;) Może po 50 będzie mi pasował :P Na chwilę obecną używam Chanel Chance, bardzo podoba mi się ich aromat ;)
OdpowiedzUsuńo ile nie wyparuje do tego czasu :)
Usuńszczerze mówiąc to średnio ten zapach przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam , że strasznie ''pachnie'' :D
OdpowiedzUsuńto prawda :D
UsuńDla mnie te perfumy po prostu śmierdzą... Wolę świeższe zapachy, jak I Love Love Moschino czy Eau des Jardins od Clarins :)
OdpowiedzUsuńhej zarabiasz coś na blogu?
OdpowiedzUsuńnie, nie zarabiam niczego na blogu :)
UsuńJa w sumie tylko wąchałam, ale mnie w ogóle nie urzekły :P
OdpowiedzUsuńDo tych perfum trzeba chyba po prostu dorosnąć. Zawsze Chanelki no 5 kojarzyły mi się z buteleczką perfum które Hepburn trzymała w skrzynce na pocztę w Tiffany'm ;)
OdpowiedzUsuńPrzed 30 to nawet nie ma ich co wąchać, szczególnie dziewczyny, które lubią lekkie, owocowe zapachy nie będą z tego zadowolone.
Mnie też ten zapach na chwilę obecną się nie podoba. Wolę raczej jakąś Escadę i Givenchy ;) Zobaczymy za 20-30 lat :D
kiedyś z Mamą rozmawiałyśmy o tych perfumach - w sumie marzyłam, jak i Ty, o byciu damą pachnąca Chanel no.5 od dziecka, moja Mama także marzyła o tych perfumach, ale nasze podglądy na temat bycia damą, zmieniły się po powąchaniu zapachu. zgodnie stwierdziłyśmy, że jeżeli zapach Chanel no.5 zacznie nam się podobać, to się starzejemy :D
OdpowiedzUsuńMoja Mama miała te perfumy i do tej pory mi się z nią kojarzą (chociaż nadał dobrze żyje :)) ktoś wcześniej powiedział, że się je koch albo nienawidzi. Ja jestem ogromną miłośniczką tych perfum. Kocham je, mam i to się raczej nie zmieni, bo za kożdym razem pachną dla mnie inaczej.
OdpowiedzUsuńMam to samo. Dla mnie one pachną jak mydło Z jednej strony bardzo chciałabym ich używać, przecież to królowe wśród perfum, ale z drugiej, taniej mi wychodzi nie lubienie ich. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.
Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.