niedziela, 25 maja 2014

Co najbardziej wpłynęło na obecny stan moich włosów?

Cześć dziewczyny!

   Fakt, że długie i zadbane włosy są niesamowitym atutem zrozumiałam niestety dość późno :) Jeszcze kilka lat temu traktowałam je zupełnie po macoszemu używając pierwszego lepszego szamponu z SLES oraz drogeryjnej odżywki, której wybór był raczej losowy. Do tego nieustanie używałam chemicznych farb, farbując ciemne włosy na ciemny kolor, skuszona krótkotrwałym połyskiem. Było to oczywiście błędne koło, bo już po kilku myciach włosy stawały się ponownie matowe. Nie muszę chyba wspominać o codziennym prostowaniu? Nie były to jednak moje jedyne włosowe grzechy a jeśli macie ochotę dowiedzieć się, co odpowiada za obecny stan moich włosów w największej mierze, czytajcie dalej :)


   Dwa z powyższych zdjęć pokazywałam Wam już kiedyś i chętnie pokazałabym Wam więcej, jednak jeszcze wtedy nie wpadłam na genialny pomysł dokumentowania stanu włosów, z resztą nie było czego. :) Wiem, że zdjęcia nie odzwierciedlają ich prawdziwego stanu, jakim wtedy mogłam się "pochwalić", jednak musicie uwierzyć mi na słowo, że moje włosy były wtedy w fatalnej kondycji. Były matowe, suche, zniszczone, końcówki niesamowicie się rozdwajały i były po prostu spalone od prostowania. Bez jakiejkolwiek stylizacji rozpuszczone okropnie nietwarzowo się wywijały, więc od prostownicy byłam praktycznie uzależniona. Nie wspomnę już nawet o dziwnej i wystrzępionej fryzurze, ale obarczam za to trochę modę a trochę artyzm fryzjerów :) Pewnego popołudnia do salonu weszłam z włosami do łopatek a wyszłam z takimi do brody, choć nie taki był wcale mój zamiar. Nieodpowiednio dobrana do włosów falowanych fryzura jeszcze bardziej popchnęła mnie w ramiona prostownicy, jednak ten moment był także w pewnym sensie przełomowy. Jak w większości przypadków, zaczęło się od chęci zapuszczenia poprzedniej długości. Jak wiecie, udało mi się to nawet bardzo :) Ale przejdźmy do konkretów, co najbardziej wpłynęło na stan moich włosów?

1. Odstawienie prostownicy i farb chemicznych

   Niestety, podstawa. Nie mówię tutaj o odstawieniu prostownicy całkowicie bo wciąż czasem zdarza mi się po nią sięgnąć, jednak jest to naprawdę rzadko. Jako wielkiej maniaczce codziennego prostowania po sto razy każdego pasma nie przyszło mi to wcale łatwo. Zauważyłam jednak, że im mniej prostuję włosy tym mniej się wywijają i automatycznie mniej tego potrzebują. Była to pierwsza pozytywna oznaka choć moja pielęgnacja wciąż wcale nie była żadną pielęgnacją. Bardzo dużo wniosło odstawienie chemicznych fabr i przerzucenie się na hennę, dzięki czemu włosy w końcu odzyskały blask i przestały być matowe. 

2. Polubienie się z włosami i delikatne traktowanie

   Przez większą część mojego życia nie lubiłam moich włosów. Nie lubiłam mojego skrętu, który wydawał mi się dziwaczny, nie lubiłam swojego naturalnego koloru, gęstości i tego, że moje włosy nie wyglądały jak te, którymi mogły pochwalić się "niskoporowate koleżanki". Oczywiście nie miałam wtedy pojęcia o tym, że w ogóle istnieje coś takiego jak porowatość więc uważałam to za sporą niesprawiedliwość. Nie lubiłam tego, że wolno rosną, nie łącząc tego w ogóle z popalonymi końcówkami. Wynikiem było to, że także w ten sposób je traktowałam, nie szczędząc im praktycznie niczego. Rozjaśniacz? Ok, nie ma sprawy. Codzienne kręcenie, prostowanie, karbowanie? Bez problemu. Brak podcinania końcówek przez trzy (!) lata? Jasne, przecież zapuszczam. Do tego dochodziło szarpanie szczotką włosów nad umywalką, na której zostawało wiele połamanych końcówek, notoryczne suszenie gorącym nawiewem, brak pielęgnacji i zabezpieczania oraz wiele innych spraw. W tym samym czasie jednocześnie wymagałam od nich, aby dobrze wyglądały i wciąż denerwowałam się, że niczym mi się nie odpłacają :) Dopiero po jakimś czasie i stopniowo zaczęłam rozumieć, że włosy są jednak dość delikatne i tak też należy się z nimi obchodzić. I nie wystarczy wcale odstawić tylko prostownicę. Zaczęłam pamiętać o tym każdego dnia wiążąc je na noc, wyrzucając gumki z metalowymi elementami, podpinając w ciągu dnia, chroniąc przed chlorem i słońcem, rozplątując cierpliwie każde splątanie. 

3. Olejowanie

   Sprawę olejowania podkreślam już chyba na każdym kroku a wciąż wiele z Was nawet tego nie próbowała :) Ten element pielęgnacji zdecydowanie był moim krokiem milowym a zaczęło się od niewinnego dodawania oliwy do odżywki. Wiem, że dużo osób zraża się takimi rzeczami jak niedomycie włosów, nieodpowiedni olej, brak szybkich efektów czy konieczność poświęcenia pewnego czasu, jednak naprawdę warto się przełamać i poszukać odpowiedniego dla siebie sposobu. Więcej o olejowaniu pisałam Wam tutaj.

4. Bogatsza pielęgnacja

   W pewnym momencie okazało się, że jednak zwykły szampon i odżywka to nie do końca to. Pojawiła się więc pierwsza w moim życiu maska, czyli apteczny Wax, a było to 6 lat temu :) Mówiło się o niej wtedy wiele, nazywana była maską dla osób po chemioterapii. Zdziałała cuda, choć teraz patrząc z perspektywy czasu na jej skład wydaje mi się, że czegokolwiek nie nałożyłabym na głowę w tamtym momencie, efekt byłby ten sam. Włosy po prostu potrzebowały czegoś więcej. Nie mniej jednak wciąż kusi mnie spróbowanie jej teraz ponownie. Później przyszedł czas na silikonowe serum, a wzięło się ono z rozmowy z kuzynką. Przekazała mi ona informację o rzekomym "czystym jedwabiu", który stosuje. Oczywiście i ja i Wy zdajemy sobie teraz sprawę z tego, że wszystkie sklepowe tzw. jedwabie to raczej czyste silikony, jednak ten tekst przekonał mnie na tyle, że do koszyka trafił Biosilk. Było to jeszcze zanim do składu został dodany alkohol, więc działał on tak jak powinien. Zabezpieczał włosy, pomagając powoli powrócić końcówkom do akceptowalnego stanu. Inne kosmetyki dochodziły stopniowo i za każdym razem był to efekt wow. Moje wysokoporowate włosy potrzebowały głębokiej pielęgnacji, więc chłonęły wszystko litrami, akceptując praktycznie wszystko i tak zostało do dzisiaj. 

5. Zmiana diety i picie o wiele większych ilości wody

   Nigdy nie odżywiałam się specjalnie niezdrowo, ale mając kilkanaście lat notorycznie zdarzało mi się zapominać o jedzeniu. Czasem nie jadłam nic do 16 a później w biegu łapałam do ręki pierwszą lepszą kanapkę, nie mając czasu na porządny obiad. Piłam także bardzo mało wody, częściej różne kolorowe napoje, choć wciąż były to małe ilości. Obie te rzeczy wpływały bardzo negatywnie zarówno na stan moich włosów jak i cery. Dziś gdy wychodzę z domu na dłużej zawsze mam przy sobie butelkę wody. Od dziecka byłam jednak osobą uwielbiającą owoce i warzywa, więc gdy po którymś lecie zauważyłam, że właśnie w okresie wakacyjnym moje włosy wyglądają o wiele lepiej zrozumiałam, że poza latem dostarczam mojemu organizmowi za mało "paliwa" :)

6. Chęć zdobywania włosowej wiedzy

   Chciałabym mieć taką samą chęć zdobywania wiedzy z innych dziedzin, bo jest to niesamowity motywator. Pochłanianie książek i artykułów o takiej tematyce mogłoby być moim zajęciem 24/h! O tym, jak ważna jest choć podstawowa umiejętność czytania składów świadczy chociażby historia o jedwabiu z punktu 4, natomiast poznanie swoich włosów i ich potrzeb jest wręcz sprawą kluczową. Eliminuje ono większość potencjalnych błędów i nietrafionych kosmetyków. Wszystko to opiera się jednak na jednej rzeczy, chęci. 


Na dzień dzisiejszy moje włosy, choć wciąż nieidealne, prezentują się następująco: 


A co najbardziej wpłynęło na stan Waszych włosów? :)

72 komentarzy

  1. Dokładnie te same punkty miały największy wpływ na moje włosy. Szczególnie odstawienie prostownicy i olejowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie pomogło przede wszystkim odżywianie i zaprzestanie rozjaśniania. To naprawdę był wielki krok. ;) I nie wiem jak określić Twoje włosy, bo słowo "cudowne" to za mało! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne masz teraz włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zmotywowałaś mnie to zrobienia czegoś z moimi włosami bo w tym momencie jestem na tym etapie jak ty przed... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odstawiłam prostownice, przestałam farbować drogeryjnymi farbami (teraz tylko henna khadi) i przede wszystkim świadoma pielęgnacja! Daleko mi do takich pięknych włosów jak Twoje, ale mam nadzieje, że za jakiś czas osiągnę swój włosowy cel! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie pozytywnie zaczęło działać olejowanie, intensywne nawilżanie aloesem i zabezpieczanie końcówek :) Śliczne włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. włosy - cudo!

    u mnie też sprawdziło się odstawienie mocnych szamponów, a zbawienne okazało się olejowanie i taka ruska maska w wielkiej butli :) ( z natury mam włosy suche, lecz niezniszczone) włosy farbuje chemicznie (mam sporo siwych włosów jak na 24 lata) ale staram się najrzadziej :) aha! suszę włosy zimnym powietrzem to jest coś niesamowitego!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też suszę zimnym i wyglądają niejednokrotnie lepiej niż suszone naturalnie :D ja teraz próbuję zapuścić całe w swoim naturalnym kolorze ale chyba prędzej dorobię się właśnie siwków :) Farba przy dobrze pielęgnowanych włosach nie niszczy aż tak bardzo :)

      Usuń
  8. cudne włoski! :)
    wow,nie mogę się na nie napatrzeć.
    Gratuluję za wytrwanie i zerwanie ze szkodliwymi punktami w pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę piękne masz teraz włosy:) pozazdrościć tylko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. W dużej mierze jednak stan włosów zależy od genów. Zdarza się, że jedna osoba po takich eksperymentach na włosach miałaby wlosy w lepszej kondycji niż twoje. Sama mam raczej dobre geny, bo chociaż prostownicy nigdy nie potrzebowałam to praktycznie codziennie przez połowę podstawówki i całe gimnazjum suszyłam je gorącym nawiewem, szarpałam mokre włosy szczotką i nie używałam żadnych odżywek. A mimo to nie były w najgorszym stanie. Teraz, kiedy od półroku siedzę po uszy we włosomaniactwie staram się nie robić miliona rzeczy o których przeczytam na blogach, choć bardzo mnie to kusi :) Staram się zachować umiar, bo wiem że moje włosy nie lubią zbyt dużej ilości kosmetyków; stawiam też na odżywienie od środka, codziennie piję skrzyp z pokrzywą, piję dużo wody, jem dużo warzyw i owoców. Ale też najważniejsze to mieć chęci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też prawda ale w sumie nie wiadomo jak z tymi genami jest, czasem to wymówka :) Mi zdarzają się komentarze, że mam takie włosy jakie mam bo mam dobre geny :) Więc w drugą stronę. Pewnie masz niskoporowate, co? <3

      Usuń
  11. "niskoporowate"? Pisałaś kiedyś o tym? Chętnie poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale w sensie o czym? :) o porowatości włosów?

      Usuń
    2. nie pisałam bo w sumie jest o tym baaardzo wiele już w internecie, wygoogluj "porowatość włosów" :) świadomość porowatości bardzo pomaga.

      Usuń
  12. U mnie najbardziej pomogło zwrócenie na nie uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie przełomem w pielęgnacji było zdecydowanie odkrycie "swojego" oleju, a dokładnie oliwy z oliwek. Żaden inny kosmetyk tak pozytywnie nie wpłynął na stan moich włosów ;-)
    Anomalia

    OdpowiedzUsuń
  14. jejku, jejku tylko jak odstawić to zło jakim jest prostownica? jak? gdy po wysuszeniu albo suszarką albo naturalnie ich objętość jest dwa razy większa a całość wygląda jak totalne siano powykręcane na wszystkie strony..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spróbuj przerzucić się na suszenie na szczotce z większą ilością emolientów :) a później stopniowo odstawiać i suszarkę.

      Usuń
    2. czyli postawić na olejowanie częściej niż dwa razy w tygodniu? będę musiała sprawić sobie szczotke, okrągła powinna się nadać, może wtedy nabiorą też większej objętości.
      naprawdę co drugi dzień sięgając po proostownice aż serce boli, że wciąż to robię, chyba czas przestać, chociaż totalnie nie wiem co może z tego wyjść :D

      Usuń
    3. myślę, że przydałyby się emolienty też po myciu, żeby ograniczyć puch :) czyli emolientowa maska, odżywka z silikonami, kilka kropelek olejku na końcówki przed suszeniem :)

      Usuń
  15. Jak dla mnie, prezentuja sie idealnie :)))! Moja historia byla podobna ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. będę próbować! dziękuje :D

    OdpowiedzUsuń
  17. taka jest prawda, farby, prostownica, suszarka, też odstawiłam i już włosy są zdrowsze, dodatkowo używając olejków, wcierek i innych dobroczynnych kosmetyków włosy stają się naprawde duuzo zdrowsze i mocniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. moje ulubione włosy z całej blogosfery! *.*

    OdpowiedzUsuń
  19. ja dbam o włosy już rok, a dalej są w takim stanie jak Twoje przed włosomaniactwem ... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może popełniasz jakieś błędy albo potrzebują więcej czasu, w końcu będzie moment przełomowy :)

      Usuń
  20. To jest cudowne jak te pojedyncze pasemka wiją się na wierzchu <3

    OdpowiedzUsuń
  21. zdecydowanie prostownica to najgorszy wróg naszych włosów... mi również pomogło odpowiednie cięcie. po felernej wizycie u domowej fryzjerki, która miała mi zrobić wyrównujące ombre, a zamiast tego rozjaśniła i pocieniowała końce - moje włosy prezentują się znacznie gorzej. sięgają już lędźwiowej części moich pleców, ale mimo to rozważam podcięcie 'do stanika', żeby po prostu je wyrównać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chyba bym troszkę podcięła, ale nie aż tak drastycznie :)

      Usuń
  22. dla mnie są idealne, próbuję coś zrobić z włosami, ale chyba nie potrafię do końca zrozumieć czego im trzeba. Zaczęłam od maski latte kallos i olejku z alterry. Czekam aż się skończą i może wypróbuję wtedy jakiś inny olejek. Przymierzam się też do wcierki Jantar. Zobaczymy co z tego bedzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz kombinować, w końcu zaczniesz je poznawać o wiele lepiej :)

      Usuń
  23. Zawsze zachwycam się twoimi włosami. Są idealnie zadbane, zdrowe i piękne! Marzę o takich!

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne wlosy, gratuluję!!!! Glębokie odżywianie, olejowanie, zabezpieczanie, dieta + siemię, to moja nowość od kilku miesiecy, teraz skupiam sie na skórze głowy, aby nakąłdać regularnie olejki pobudzające wzrost, masować skórę głowy, z racji wieku - 35 lat, neiktóre wlosy mogą wchodzić w stan uspienia więc to mój kolejny etap który wdrażam, bo pielęgnację włosy na długości mam opanowaną mniej więcej.
    Kasia Gie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna pielęgnacja. Kasiu, to Ty mi wysłałaś na maila włosy, prawda? Są naprawdę śliczne, widzę duży potencjał choć i teraz już prezentują się super.

      Usuń
    2. Tak to ja :-) Bardzo dziękuję za mile słowa!
      Kasia Gie.

      Usuń
  25. prostownicy nie używałam, ale włosy i tak były strasznie suche i łamały się na każdym kroku. Teraz małymi kroczkami dzięki olejowaniu i delikatniejszym kosmetykom powoli "dochodzą do siebie" :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Moje zdecydowanie nie cierpią suszarki :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja od jakiegoś czasu uzywam bogate odzywki, maski. Olejuje co jakis czas, ale jeszcze za bardzo nie wychodzi mi dobranie odpowiedniego szamponu :(

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękne masz teraz włosy i bardzo zadbane :-) Tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Marto chciałbym prosić Cię o poradę. Otóż wczoraj rano ok godz. 7 umyłam włosy+odżywka+zabezpieczenie serum sylikonowym z biovaxu a+e. Ok 11 postanowiłam zrobić sobie "loki" za pomocą prostownicy ponieważ szłam na przyjęcie (włosy były całkowicie suche) więc położyłam serum z mariona termoochronnne, jedną pompkę, przeczesałam włosy i zaczęłam je od razu kręcić (na najniższej temperaturze 150 stopni, tylko raz przejechałam w miarę szybko). W pierwszych 2-3 pasmach było troszkę pary i teraz mam schizę, że je spaliłam, czy to możliwe? Loki wogóle nie wyszły tylko poprostu włosy ujarzmiłam, żeby się nie puszy.Wydaje mi się że końcówki są bardziej suche od reszty (a 3 tygodnie temu miałam je podcinane). Jak zrobię warkoczyk, albo przejeżdżam po końcówkach to włosy odstają z niego-nie są gładkie. Mam włosy cieniowane więc nie wiem czy to możliwe,że po jednym razie tak je zniszczyłam. Mam włosy wysokoporowate, puszące. Dodam, że w swoim życiu wyprostowanie włosy miałam może z 5-6 razy. Proszę poradź czy można je uratować i co o tym sądzisz. Czy ta para mogła być od tego że za szybko rozpoczęłam robię loków, a nie pozwoliłam preparatowi wyschnąć czy też to oznaka palenie włosów? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniszczyłaś ich :) Wydaje mi się, że użyłaś jakieś odżywki nawilżającej ale dodatkowo z emolientami i później jeszcze to serum silikonowe, więc nawilżenie zostało w środku włosa i stąd para. Tak myślę :)

      Usuń
    2. Dziękuję za pomoc :)

      Usuń
  30. Po pierwsze i najważniejsze - dieta, dieta i raz jeszcze dieta. Bez warzyw, wody, owoców i chudego mięsa nigdy nie uda się doczekać pięknych włosów. Nie pomogą żadne maski, metody, podcinania itp. Lepsza dieta = mocniejsze włosy, które szybciej rosną, żadne maski-wcierki-witaminy bez diety nie dadzą takiego efektu, jak odpowiednia dieta.
    Po-drugie, serum do zabezpieczania końcówek. Im włosy dłuższe, tym ostrożniej się trzeba z nimi obchodzić. Gdy włosy sięgają za biodra, zabezpieczenie końcówek każdego dnia jest "a must". Sera z alkoholem zamiast poprawiać, pogarszają sprawę - końce długich włosów mogą być bardziej suche, a alkohol jeszcze bardziej to wzmaga. Każdy musi dobrać odpowiednie serum dla siebie - bo wiadomo, ile jest włosów, tyle potrzeb. Grunt, by serum zawierało oleje i trochę lżejszych silikonów oraz by stosować serum każdego dnia - kilka kropli na końcówki naprawdę może zdziałać cuda, trzeba być po prostu systematycznym. Zabezpieczenie końcówek = rzadsze podcinanie = dłuższe włosy. Oczywiście, serum nie zapobiegnie w 100 % niszczeniu włosów, ale stosując go na końce zdrowych włosów (podciętych niedawno), naprawdę można zapobiec zniszczeniom. Po trzecie - delikatne obchodzenie się z włosami przy ich rozczesywaniu, zwłaszcza, jeśli są mono splątane (rozpuszczone włosy na wietrze lub zbyt dużo protein w pielęgnacji = splątane włosy). Supełki najlepiej rozplątać rękami. Po czwarte - raz na tydzień maska do włosów wymieszana z olejem, trzymana przed myciem 40-60 minut. Po piąte, włosy najlepiej w ciągu dnia luźno, niezbyt mocno związywać. W nocy u mnie najbardziej się sprawdza luźny warkocz. W pomieszczeniach warto od czasu do czasu włosy rozpuścić - jako że nie są tam narażone na działanie wiatru, kurz, deszcz itp. I to z grubsza wszystko. 90% sukcesu to być konsekwentnym w działaniu i pamiętać, że efekty starań widać dopiero po kilku miesiącach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się w 100% i założę się że większość włosomaniaczek które chcą fundować włosom zdrowie myśli o nich tak samo jak o swoim ciele. Jeżeli chcemy sie upiększac to wszędzie :P Poprostu ktoś dba o siebie albo nie. Wydaje mi się że to trochę taki styl życia.
      Kasia Gie.

      Usuń
  31. Zgadza się, że włosy trzeba traktować całościowo - dieta + maski + bycie delikatnym. Trzeba uderzyć od razu na kilka frontów i wyeliminować jak najwięcej negatywnych czynników, by mieć piękne włosy. Z tym że, choć wydaje się to być oczywiste, często ludzie zapominają o diecie, choć ona jest tu najważniejsza. Pamiętam, jak po długiej chorobie w zimie, włosy zaczęły mi chorendalnie wypadać. Nie pomagały maski-wcierki-szampony itp. Instynktownie czułam, że problem nie polega na tym, że włosy są długie, lecz że organizmowi brak witamin, a analizy krwi to tylko podtwierdziły. Dopiero wiosenna dieta (zero słodyczy, świeżo wyciśnięte soki z jabłka, pomarańczy, ogromne porcje nowalijek, sute obiady z mięsem) rozwiązały problem po miesiącu. Z perspektywy czasu sądzę, że to właśnie dieta rozwiązała problem słabych-wypadających włosów i spowodowała później ich szybszy niż zwykle wzrost w lecie, a nie stosowane regularnie odżywki.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja dok ad zaczęłam prowadzi ć bloga zaraziłam się włosomaniactwem i jestem mega pozytywnie zaskoczona :)

    OdpowiedzUsuń
  33. A właśnie, że Twoje włosięta są idealne! :D
    U mnie największa poprawa po odstawieniu prostownicy, regularnym olejowaniu i delikatnym myciu :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Na stan moich włosów wpływa od kilku dobrych lat prostownica. Gdy nie mam czasu dochodzi do niej jeszcze suszarka.Katuje swoje włosy niemiłosiernie,ale wielokrotnie próbowałam pokochać swoje włosy i się nie da. W najbliższym czasie chyba będę robić zabieg prostowania keratynowego,może on da mi nadzieje na lepszy stan moich włosów:)
    www.miniwlosomaniaczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Też miałam podobny problem, więc zaczęłam stosować dobre odżywki, zwracałam uwagę na to co jem, i też zaczęłam wzmacniam włosy od środka preparatem skrzypolen z biotyną. Preparat okazał się bardzo skuteczny

    OdpowiedzUsuń
  36. Zakochałam się w Twoich włosach <3 I ten kolor!

    OdpowiedzUsuń
  37. przecież w Biosilku nie ma alkoholu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety jest, chyba że znów zmienili skład ;) nie mam teraz w domu buteleczki żadnej, żeby sprawdzić.

      Usuń
  38. Hej! Chciałabym jedynie poprawić jedną rzecz :) Od podcinania końcówek włosy nie rosną szybciej, a zabieg ten poprawia jedynie wygląd fryzury. W dłuższym przedziale czasowym jednak ta praktyka jest nader przydatna - im dłużej nie podcinamy końcówek i w miarę jak są one bardziej zniszczone, ostatecznie musimy podciąć więcej włosa. I tak powstaje błędne koło. Ale same podcinanie nie przyspieszy porostu ;) Tyle w kwestii wyjaśnienia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie napisałam, że podcinanie włosów wpływa na ich porost? Przeczytałaś post? :) Wręcz zawsze podkreślam, że to bzdura, bo włosy rosną od cebulek a nie końców. http://www.urodaiwlosy.pl/2014/01/najdziwniejsze-wosowe-mity.html

      Usuń
  39. Hej,
    Moje wlosy wygladaja teraz dokladnie jak Twoje na na zdjęciach. W grudniu poszlam do fryzjera majac wlosy siegajace za lopatki, ale wrocilam z takimi do brody. Bylam wsciekla ( i nadal jestem właściwie). Moje wlosy sa naturalnie falowane ale zaczely sie dziwnie wywijac, wiec jestem uzalezniona od prostownicy ( choc ostatnio prostuje tylko wycieniowane kosmyki ). Ponadto moje włosy sa wysokoporowate wiec rozdwajaja sie niesamowicie szybko ( juz 2 tygodnie po scieciu ). Przeczytalam chyba wszystkie Twoje posty i pidziwiem Cię. Ja nie mam tyle cierpliwości. A nawet jakbym miala to nie namowilabym mamy na te wszystkie kosmetyki. Na chwile obecna uzywam tylko szamponu Nivea Long Repair i czasem oleju rycynowego. Obecnie moje wlosy siegaja troche za ramiona, sa rozdwojone suche i brzydkie a ja nie mam pojecia co robić choc wiele osob mowi ze chcialoby miec takie wlosy jak ja. Mysle ze twierdza tak, bo nie wiedza jak wygladaja naprawdę, tylko po godzinnej stylizacji kiedy moje wlosy wygladaja "w miare ładnie".
    Pozdrawiam, świetny blog :)

    OdpowiedzUsuń
  40. A ja uwielbiam niebieskie włosy i nie zrezygnuję z nich na rzecz jakiegoś oklepanego brązu,czy czerwieni. Czyli nie mam szans na bycie posiadaczką pięknych loków jak kiedyś,bo muszę je rozjaśniać co chwilę. + choruję na trich. więc to też komplikuje sprawę...no nic,przede mną jeszcze całe lata słuchania obelg,że wyglądam jak lesba.

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja "wzięłam się" za swoje włosy początkiem lipca. Zaczęłam olejowanie, stosowanie maseczek na włosy, sprawdzam skład szamponów i odżywek- widzę niesamowitą różnicę. Nie spodziewałam się takiego efektu, a olejowanie polecam każdemu bo to moim zdaniem najlepszy sposób na poprawienie kondycji włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  42. co zrobić, aby włosy błyszczały tak jak Twoje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrób płukankę octową :) 1 litr wody, 1,5 do 2 łyżek octu jabłkowego lub winnego. Bardzo nabłyszcza.

      Usuń
  43. Rano czy wieczorem myjesz wlosy

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.

Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.