Moje ulubione maski do włosów - top 6 aktualnych

Często zadajecie mi pytania o moje ulubione maski do włosów lub pytacie, czy dana maska np. sprzed roku nadal sprawdza się u mnie bardzo dobrze. Moje włosy od początku bloga zmieniły się diametralnie i choć kiedyś akceptowały praktycznie tylko emolienty (głównie oleje) w każdej ilości, dziś nie potrzebują ich już tak dużo. Dla przykładu, mój kiedyś wielki hit, odżywka Garnier Ultra Doux dziś nie robi z moimi włosami prawie nic i to nie tylko ze względu na zmianę składu :) Dziś moje włosy nie są już wysokoporowate, choć były takie jeszcze 2-3 lata temu, więc obecnie najlepiej sprawdzają się u mnie przede wszystkim humektanty, głównie aloes oraz proteiny hydrolizowane a do tego mała, nieprzytłaczająca ilość emolientów. W związku z tym mam dla Was top 6 moich ulubionych na dzień dzisiejszy masek, które działają na moje włosy najlepiej ze wszystkich, a listę zaktualizuję, gdy coś zmieni się w tej kwestii.

Jeśli macie włosy podobne do moich, czyli obecnie już średnioporowate, z tendencją do przesuszania się, raczej wrażliwe na zabiegi i wysoką temperaturę ale niesprawiające większych problemów, ogólnie zdrowe oraz nie puszące się przy odpowiedniej pielęgnacji, zerknijcie na wymienione przeze mnie produkty. Być może równie dobrze sprawdzą się u Was.

1. NaturVital, aloesowa maska do skóry głowy i włosów - gdybym miała wybrać jedną maskę, której miałabym używać do końca życia, byłby to właśnie NaturVital. Więcej pisałam Wam o niej TUTAJ. Nic tak dobrze nie nawilża moich włosów i cenię ją także za to, że perfekcyjnie nadaje się do nawilżania również skóry głowy. Ubolewam jedynie nad tym, że nie jest ona specjalnie wydajna i występuje tylko w małym opakowaniu. Kupicie ją w Naturze za około 23 zł. 

2. Alterra, granat i aloes - bardzo dobra i bardzo tania maska dostępna w Rossmannie. Zawiera alkohol w składzie, jednak u siebie nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków z tym związanych. Również dobrze nawilża, ale lubię ją głównie za efekt lekkości bez jednoczesnego puchu oraz za poprawę skrętu. Spróbujcie, jeśli jeszcze nie miałyście z nią do czynienia :)

3. Nivea, Long Repair - choć to odżywka, nie znalazła się tutaj przypadkiem. Wspominałam Wam już o niej wiele razy, więc na pewno wiecie, że należy do moich ulubionych. Osobiście stosuję ją właśnie jako maskę i wtedy osiągam najlepsze efekty. Po 30 minutach z tą maską moje włosy są niesamowicie gładkie i wszelkie problemy z rozczesywaniem znikają automatycznie, co czuć już podczas jej spłukiwania. Niestety, przy mojej długości starcza mi na 4-5 użyć, ale coś za coś :) obecnie TUTAJ w promocji za 6,99 :)

4. Marion, zabieg laminowania - koniecznie niebieska wersja, bo mam też różową, która już niestety ma nieco inny skład i działa w moim przypadku gorzej. Alternatywa dla domowego laminowania. Na laminowanie Marion moje włosy reagują ogromną sypkością i dociążeniem a także rozprostowaniem. Produkt występuje w saszetkach jak na zdjęciu za około 3 zł lub w pełnowymiarowej butelce. Więcej pisałam Wam o nim osobno TUTAJ. 

5. Biovax, maska do włosów słabych i skłonnych do wypadania - czyli po prostu zielona wersja :) Choć moje włosy nie są ani słabe ani ze skłonnością do wypadania, piją tę wersję jak szalone, pewnie ze względu na aloes w składzie. Kiedyś wolałby wersję pomarańczową, która dziś nie działa aż tak dobrze. 

6. Kallos, Color - wersja z olejem lnianym, moja ulubiona ze wszystkich Kallosów. Świetnie sprawdza się jako produkt do mycia włosów oraz do tuningowania jej np. wybranym olejem czy sokiem z aloesu. Nie muszę chyba wspominać o genialnej cenie w stosunku do pojemności - 11 zł za 1000 ml.

---

Info dla fanek organizacji - od poniedziałku w Biedronce dostępne będą różne fajne rzeczy w tej kategorii, m.in fajowe i przesłodkie wieszaki z kokardkami ❤, pudełka i kosze: KLIK KLIK