Pielęgnacja moich włosów w czerwcu - upały, nowy sposób olejowania, wielki puch

Moje włosy nie mają większej tendencji do puszenia się, ale nasza ostatnio bardzo ciepła i bardzo wilgotna pogoda sprawiła, że w czerwcu praktycznie w ogóle nie nosiłam ich rozpuszczonych. Choć to nie tylko wina puchu, bo również tego, że jest mi po prostu w rozpuszczonych włosach gorąco, to ograniczenie puszenia w ostatnim miesiącu graniczyło z cudem - nie działały nawet najlepsze sposoby! Spory wpływ miały na to moje końce, które już błagały o podcięcie i które udało mi się podciąć na szczęście dwa dni temu. Dziś zapraszam Was na podsumowanie mojej minimalistycznej pielęgnacji włosów w czerwcu.

Jeśli nigdy nie miałyście długich włosów i chciałybyście zrozumieć ten problem podczas upałów - zarzućcie na plecy mały kocyk. Efekt jest mniej więcej ten sam :). Dzisiejsze zdjęcia, poza nielicznymi okazjami, są jednym z nielicznych momentów, w których puszczam obecnie moje włosy wolno. :)

Nowy sposób olejowania

_______________

Choć w czerwcu nosiłam moje włosy głównie spięte, nie zapominałam o zbawiennym olejowaniu. Ponieważ wiele z Was zainteresował sposób Emilii Skubisz, postanowiłam przetestować go na sobie. Sekret tkwi w tym, aby podczas nakładania olejku na włosy lekko, naprawdę lekko wcierać go pod włos. Chodzi tutaj o bardzo delikatne, krótkie ruchy, inaczej można mocno zaszkodzić włosom. Efekt? Taki jak po zwykłym olejowaniu, ale ze zdwojoną siłą! Czerwiec należał akurat do oleju kokosowego (tego nierafinowanego), który pozostawiał moje włosy bardzo miękkie, nawilżone i gładkie. 

Tonik do twarzy jako mgiełka i drogeryjny zestaw

_______________

Uwielbiam odkrywać niestandardowe zastosowania pewnych kosmetyków. Jak wiecie, szczerze uwielbiam różany tonik Evree (dokładnie ten). Po demakijażu, w czasie dnia do odświeżenia czy przed makijażem jest wręcz niezastąpiony, ale jego prosty skład (głównie woda różana, gliceryna, kwas hialuronowy i pantenol) idealnie sprawdził się do włosów. Stosowałam go przed olejowaniem, ale również w ciągu dnia, kiedy czułam, że moje włosy mimo spięcia w kok odczuwają uroki upałów. Przy okazji mogłam używać go do twarzy - 2w1! :) Drogeryjny zestaw czerwca to szampon i odżywka Syoss. Bardzo lubię tę firmę za niskie ceny, a ich produkty traktuję jako te do doraźnego, szybkiego użycia gdy nie mam czasu na większe włosowe spa.

Phyto Paris

_______________

Mówiąc o włosowym spa nie mogłabym nie wspomnieć o kosmetykach Phyto, które otrzymałam w prezencie podczas naszego spotkania i którymi mogłam rozpieszczać moje włosy w czerwcu. Jeśli miałabym polecić Wam tylko jeden z nich (choć to ciężki wybór), poleciłabym krem myjący. Dla mnie to zupełna nowość w pielęgnacji, ponieważ nie zawiera on detergentów, a myje, jednocześnie pielęgnując skórę głowy. Wszystko za sprawą mydlnicy :) Używałam go na zmianę z szamponem Phyto Phytoeliksir i Syossem. Cała seria przepięęęknie pachnie. W regenerującej masce natomiast zakochała się moja mama, bo pozwoliłam jej podkraść odrobinę, co skończyło się prośbą o własny egzemplarz :) Okazuje się, że to produkt wprost idealny do włosów takich jak jej - suchych, rozjaśnianych, zniszczonych na końcach, falowanych. Nic dziwnego, w końcu dokładnie takie jest jej przeznaczenie!

*

Jeśli macie jakiekolwiek pytania - piszcie! Dziś wieczorem będę mieć więcej czasu, aby na nie odpowiedzieć :)