Włosowe spa w domu - botoks dla włosów oraz efekt Kim Kardashian

Dzień kobiet to idealny czas, aby sprawić przyjemność samej sobie. Nie wiem jak Wy, ale ja staram się sprawiać sobie samej prezenty przy różnych okazjach i przynajmniej raz w tygodniu robię sobie domowe spa, podczas którego oddaję się różnego rodzaju domowym zabiegom. Tym razem postawiłam na spa włosowe i próbę osiągnięcia efektu "wow" jak prosto od fryzjera, ale w domu i przy użyciu jedynie kilku produktów. Jeżeli jesteście ciekawi czy udało mi się osiągnąć zamierzony rezultat - zapraszam do czytania! 

Spa dla włosów w domu

Do wykonania kilku prostych zabiegów z mojego spa dla włosów w domu wykorzystałam cztery produkty, których całościowe użycie zajęło mi mniej więcej godzinę wraz z wysuszeniem włosów zimnym nawiewem na szczotce. Efekty widzicie na zdjęciach powyżej, ale dokładnie opiszę je Wam przy konkretnych produktach, chociaż już na starcie mogę Wam powiedzieć, że całość przeszła moje oczekiwania - włosy wyglądają świetnie i są niesamowicie miękkie w dotyku, czyli to, co lubię najbardziej. Zdecydowanie wyglądają jak prosto od fryzjera, a nawet lepiej i to wszystko w domu! :) Dzisiaj sięgnęłam po produkty profesjonalne (Tahe oraz Kardashian), ale te w zdecydowanie niższych cenach niż popularne fryzjerskie marki i za to właśnie uwielbiam domowe spa - przyjemność, świetne efekty i oszczędność. W poście pokazuję wam każdy produkt osobno, ale zestaw Tahe najlepiej kupić w całości, wówczas wychodzi znacznie taniej. Zestaw z szamponem, maską oraz ampułkami kupicie TUTAJ. Przy stosowaniu jednej ampułki na dwa tygodnie zestaw wystarcza na 3-4 miesiące stosowania.

Krok #1 - szampon Tahe Magic BX Gold

Włosowe spa zaczęłam od sięgnięcia po szampon z serii "botoks dla włosów". Wybrałam tym razem kosmetyki fryzjerskie, chcąc jak najlepiej odwzorować efekt z salonu w domu, ale na szczęście mają one dość przystępne ceny i nie są tak drogie jak część znanych marek. Szampon Tahe Magic BX Gold (KLIK) ma właściwości nawilżająco-pogrubiające oraz ma nadawać włosom blasku i dokładnie je oczyszczać. Przy stosowaniu szamponów fryzjerskich, które mają zazwyczaj znacznie bogatszy skład, wystarczy zdecydowanie mniejsza ilość niż w przypadku szamponów drogeryjnych. Na moje włosy użyłam ilości wielkości orzecha włoskiego i dokładnie umyłam włosy skupiając się na masażu skóry głowy. Szampon faktycznie świetnie oczyszcza bez efektu wysuszenia włosów, które później ciężko rozczesać, więc warto dać mu chwilę na zadziałanie właśnie podczas masażu. 

Krok #2 - maska Tahe pogrubiająco-nawilżająca

Moje włosy lubią emolienty, ale pod warunkiem, że nie przeważają one w składzie i widnieją one w nim w towarzystwie innych składników, najlepiej tych nawilżających. Z tego względu ciężko znaleźć mi maskę, która będzie jednocześnie dociążać i wygładzać moje włosy, ale również nawilżać je i nie pozbywać ich lekkości. Po cały zestaw jednej marki sięgnęłam celowo - fryzjerzy najczęściej stosują zestawy, gdyż składniki zawartych w nich kosmetykach nawzajem podbijają swój efekt ze względu na to, że są zbliżone. Jak dobrze wiecie, w dłuższej perspektywie uwielbiam żonglować kosmetykami i testować różne połączenia, ale podczas włosowego spa, kiedy zależy mi na jak najlepszym efekcie wizualnym, sięgam zazwyczaj po jedną serię. Maska Tahe Magic BX Gold (KLIK) to drugi krok z serii "botoksu dla włosów". Jest bardzo mocno nawilżająca i wygładzająca, przepięknie pachnie jaśminem. Maskę pozostawiłam na włosach 25 minut, aby dać jej czas na dogłębne działanie, które mogłam zauważyć już przy zmywaniu produktu. Jeżeli w momencie spłukiwania maski wodą moje włosy są miękkie i gładkie w dotyku to dla mnie znak, że po wysuszeniu będą wyglądać rewelacyjnie.

Krok #3 - ampułka do włosów

Po spłukaniu maski zawinęłam włosy w ręcznik na 5 minut, aby pozbyć się nadmiaru wody. To dobry trik w przypadku produktów o bardziej wodnistej konsystencji, bo działają one wówczas lepiej, gdyż nie rozcieńcza ich dodatkowo woda pozostała na włosach. Po ściągnięciu ręcznika rozczesałam delikatnie włosy palcami i nałożyłam na długość jedną ampułkę Tahe (KLIK). Ampułki to jeden z moich ulubionych rodzajów produktów do włosów. Są zazwyczaj dość tanie jak na fakt, że stosuje się je zazwyczaj raz w tygodniu lub nawet rzadziej i dają świetne efekty. Ampułka, którą użyłam dzisiaj to koszt kilku złotych, jeżeli kupicie ją osobno poza zestawem. W zestawie jednak całość wychodzi znacznie taniej i znajduje się w nim 5 ampułek. Sama ampułka również daje świetne efekty - włosy są bardziej mięsiste i sprężyste, nabłyszczone i nawilżone. Efekt utrzymuje się do kilku myć! Zarówno ampułka jak i kosmetyki z tej serii mają dawać efekt pogrubienia włosów poprzez uszczelnienie łusek. Choć nie zauważyłam ogromnego skoku objętości, to włosy wydają się nieco bardziej zbite i mięsiste. 

Krok #4 - serum na końcówki Kardashian z olejkiem z czarnuszki

Z czym kojarzy Wam się Kim Kardashian? Mi z pięknymi, czarnymi włosami, które oczywiście są doczepiane, ale nie można odmówić im uroku. :) Serum Kardashian ma bardzo gęstą, ale lekko żelową konsystencję. Oparte jest na silikonach oraz oleju z czarnuszki. Baaardzo mocno wygładza i ogromnie nabłyszcza, co mnie osobiście cieszy, bo uwielbiam efekt miękkich, gładkich i błyszczących włosów. Serum znajdziecie TUTAJ. Daje dokładnie taki efekt, jaki możecie zauważyć na włosach Kim - blask i gładkość.

Psst... Wraz ze sklepem epelo.pl mam dla Was kod na darmową dostawę (wszystkie rodzaje!) na każde zamówienie powyżej 20 złotych. Wystarczy wpisać w koszyku URODA20. Kod działa do 15.03. Jeżeli macie ochotę przetestować któryś z pokazanych produktów lub kupić cały zestaw czy cokolwiek innego koniecznie z niego skorzystajcie! :) Przy zakupie dwóch dowolnych produktów z serii Kardashian sklep dorzuca również lakierowaną, czarną kosmetyczkę Kardashian z myjką <3

*

Jeżeli macie jakiekolwiek pytania odnośnie pielęgnacji włosów, przedstawionych produktów lub nawet te zupełnie niezwiązane - piszcie śmiało! :)