Serum MIYA myPOWERelixir - czy warto i jak sprawdziło się u mnie

Od czasu kiedy pisałam Wam o kremach MIYA MyWonderbalm nieustannie dostaję od Was komentarze i wiadomości z informacjami, że i Wam również przypadły one bardzo do gustu. Zupełnie mnie to nie dziwi, bo to totalne must have - produkty o świetnych składach, niskich cenach i dużej pojemności. Kiedy na rynku pojawiła się nowość, czyli serum MIYA myPOWERelixir dosłownie zasypałyście mnie pytaniami o to, co sądzę o jego składzie, czy warto je kupić, czy zdążyłam je już przetestować. Nie mogłam zostawić takiego zapotrzebowania bez odpowiedzi, dlatego dzisiaj mam dla Was moją opinię odnośnie najgorętszego serum tego lata! :)

Serum MIYA myPOWERelixir - cóż to takiego?

Serum MIYA to drugi, po serii kremów, produkt tej firmy. Gdy pierwszy raz usłyszałam o jego pojawieniu się w sklepach spodziewałam się czegoś w stylu kremów MyWonderbalm, ale o intensywniejszym, bardziej skondensowanym składzie. Mocno zaskoczyła mnie jednak konsystencja, która jest dosyć niestandardowa, jak na tego typu produkty, ale pozwala na użycie serum na kilka sposobów. Serum MIYA przypomina coś pomiędzy woskiem, masłem shea a olejem kokosowym. Samo w sobie ma gęstą, zbitą konsystencję, ale w kontakcie z ciepłem palców i skóry roztapia się do jedwabistej konsystencji olejku. Ma przede wszystkim odżywiać skórę, napinać ją, nawilżać i rozświetlać. Ja swój egzemplarz uwielbiam wręcz trzymać w lodówce i nakładać w jeszcze chłodnej wersji, która przyjemnie roztapia się na skórze. A co znajdziemy w składzie? Tutaj też spotkało mnie spore zaskoczenie!

Jak wygląda skład serum?

Jeżeli macie jakiekolwiek pojęcie o składach od razu zauważycie, że to serum to prawie jedynie mieszanka olejów, naturalnych wosków i maseł. Zajmują prawie cały skład, a są to przede wszystkim olej kokosowy, olej ryżowy, olej ze słodkich migdałów, olej z gorzkiej pomarańczy oraz wosk ze skórki pomarańczy, olej roślinny, masło mango, wosk pszczeli, olej jojoba oraz olej z nasion chia. Całkiem sporo, prawda? Produkt ma naprawdę intensywny, bogaty skład i choć chciałoby się nałożyć go od razu grubą warstwą na cerę, u mnie najlepiej sprawdza się w małej ilości. Wówczas cudownie się wchłania i pozostawia skórę w świetnym stanie. No właśnie, jak działa serum MIYA?

Jak serum sprawdziło się na mojej cerze?

Od kiedy jestem jego szczęśliwą posiadaczką odstawiłam na bok WSZYSTKIE inne produkty do pielęgnacji, bo chciałam mieć jak najlepszy wgląd na to, jak serum zadziała na moją cerę. Nie będę ukrywać, że miałam co do niego naprawdę duże wymagania, szczególnie po zużyciu kilku tubek pierwszych kremów MIYA. Mimo składu pełnego olejków produkt całkiem dobrze się wchłania, ale stosuję go w małej ilości. Przez to jest bardzo wydajny i ciężko będzie mi zużyć go przed upływem terminu ważności. Grubszą warstwą stosuję go jako maseczkę - nakładam na 15 minut, a później ściągam nadmiar wacikiem. 

Serum to przede wszystkim produkt odżywczy. Bardzo mocno regeneruje skórę i faktycznie napina ją, dodaje blasku. Po jego użyciu rano skóra wygląda bardzo promiennie! Nieco obawiałam się odstawienia innych kosmetyków ze względu na to, że moja skóra należy do tych łatwo przesuszających się, jednak nie pojawiła się na niej żadna sucha skórka, więc i z nawilżeniem produkt poradził sobie bardzo dobrze. Mam również wrażenie, że wpłynął pozytywnie na stan moich rzęs i brwi, ale tę informację zaktualizuję po kilku miesiącach stosowania :) Serum świetnie sprawdza się również w małej ilości pod makijaż, gdy chcę uzyskać efekt rozświetlonej, "mokrej" cery w stylu Azjatek.

Komu polecam serum MIYA?

Serum polecam przede wszystkim posiadaczkom cer normalnych lub suchych oraz ewentualnie tym z Was, które mają cery tłuste i wiedzą, że olejki dobrze na nie wpływają. Paradoksalnie często stosowanie olejków w pielęgnacji cery tłustej wpływa pozytywnie na jej przetłuszczanie się. Sięgnijcie po serum MIYA jeśli szukacie czegoś odżywczego i rozświetlającego, co jednocześnie ma świetny, naturalny skład. Jeśli lubicie produkty "wszystko w jednym", również polubicie serum MIYA myPOWERelixir - to bardzo wielofunkcyjny kosmetyk! Muszę przyznać, że zdarza mi się z powodzeniem stosować go również na usta jako balsam, a nawet na końcówki włosów, które cudownie zmiękcza. :)

Serum kupicie TUTAJ.

Mam dla Was również kod rabatowy! -20% na wszystko (poza zestawem I Want It All). Wystarczy wpisać kod urodaiwłosy, ważny do 02.07! <3

***

Mam nadzieję, że odpowiedziałam na Wasze wszystkie pytania odnośnie tego produktu :) W razie czego - piszcie jak zwykle w komentarzu! :)