Treningi a pielęgnacja włosów - jak to pogodzić?

Gdy w zeszłym roku zaczęłam regularnie chodzić na siłownię (minimum kilka razy w tygodniu), w mojej pielęgnacji włosów pojawił się problem odnośnie ich mycia. Nie wyobrażam sobie nie umyć włosów po treningu, ale mój cały zwyczajowy rytuał oczyszczająco-pielęgnacyjny zajmuje zazwyczaj całkiem sporo czasu - olejowanie, maski, odżywki, czasem płukanki... Dodatkowo niespecjalnie uśmiechało mi się wysuszanie moich włosów szamponem kilka razy w tygodniu częściej, szczególnie bez uprzedniego olejowania. Dzisiaj właśnie o tym jak rozwiązałam problem "treningi a pielęgnacja włosów", zapraszam! Te metody sprawdzą się i przy treningach siłowych jak i tych na basenie czy wszelkich innych!

Czy trzeba myć włosy po treningu?

Całkowicie rozumiem, że czasem pojawia się pokusa, aby włosów nie umyć, szczególnie w przypadku tych z Was, których włosy nie przetłuszczają się tak bardzo. Pomijając jednak względy higieniczne, decyzja o "przetrzymaniu" włosów dzień więcej po treningu może odbić się na nich bardzo negatywnie! Razem z mieszanką potu i łoju skóra wytwarza bowiem również hormon, który bezpośrednio odpowiada za wypadanie włosów, tak więc przymykanie oka na mycie włosów po treningu może skończyć się ich przerzedzeniem po czasie. Jeżeli zauważyłyście u siebie ten problem od czasu rozpoczęcia jakichkolwiek treningów, być może tutaj leży jego przyczyna. 

Treningi a pielęgnacja włosów

Zanim zaczęłam chodzić na siłownię, moje włosy myłam mniej więcej 2-3 razy w tygodniu, co było dla nich całkowicie wystarczające. Przy takiej częstotliwości mycia mogłam spokojnie pozwolić sobie na dłuższą pielęgnację, wliczającą olejowanie przed i długie maskowanie po - często nakładam np. najpierw maskę na 30 minut, a później jeszcze odżywkę na 10-15. Treningi wymagają ode mnie jednak około pięciu myć w tygodniu, więc musiałam usprawnić tę czynność. Mycie włosów samym szamponem albo pospieszne nakładanie pierwszej lepszej odżywki odpadło na starcie - bardzo przykładam się do pielęgnacji i wiem, że dodanie kilku "byle jakich" myć w tygodniu odbiłoby się na kondycji moich włosów. Co zatem robię?

Mycie maską między myciami szamponem

Po części treningów zamiast po szampon, sięgam po maskę do włosów, która nadaje się również do ich umycia. Tutaj świetnie sprawdzi się większość Kallosów. Ja uwielbiam wersję bananową, która naprawdę świetnie oczyszcza moje włosy, jednocześnie pielęgnując je. Do mycia szamponem ograniczam się jedynie około dwa razy w tygodniu, a w pozostałe dni sięgam właśnie po Kallos Banana. Najpierw nakładam dość sporą ilość na skórę głowy i włosy na długości, wykonując dwuminutowy masaż skóry głowy, a następnie całość spłukuję. Maskę nakładam po raz drugi na skórę głowy i długość, tym razem zostawiając ją na kilka minut, w zależności od tego, jak dużo mam czasu, następnie dokładnie ją spłukując. Na końce po myciu nakładam serum silikonowe. Włosy po takim myciu wyglądają świetnie! Nie są pozbawione nawilżenia za sprawą szamponu, a jednocześnie są odpowiednio oczyszczone. Zajmuje mi to jedynie kilka minut, a więc tyle samo co zestaw na szybko szampon+odżywka, jednak wybór maski do mycia jest dla włosów zdecydowanie zdrowszy.

Olejowanie przed treningiem?

O ile sport, który uprawiacie wiąże się z kontaktem z ludźmi, klasyczne olejowanie nie wchodzi w grę. Ja czasami jednak nakładam na długość od ramion w dół olej w ilości, która nie będzie widoczna (włosy nie wyglądają na tłuste), a która jednak nawilży je przed myciem, jednocześnie będąc łatwą do zmycia przez maskę. Tak "naolejowane" włosy związuję w warkocz lub kok. Nie wyglądają zupełnie na tłuste, jednak pozostawione w kucyku będą wyglądać ciężko i nieświeżo. W koku czy warkoczu wyglądają zupełnie normalnie. :) Ten sposób polecam szczególnie tym z Was, które trenują pływanie. To dodatkowe zabezpieczenie przed chlorowaną wodą.

***

Jeśli macie jakiekolwiek pytania odnośnie pielęgnacji włosów i nie tylko - piszcie śmiało! :)