Jeśli ktoś czyta mojego bloga od dobrych kilku lat wie, że na włosach od tamtej pory miałam praktycznie wszystko. Każdy rodzaj domowej maseczki na jaki możecie wpaść, większość polecanych hitów i sposobów podbijających internet, prawie wszystkie półprodukty... Wpadając w wir włosomaniactwa chciałam testować jak najwięcej i sądziłam, że im więcej czasu poświęcę włosom oraz im więcej na nie nałożę, tym ładniej będą wyglądać. Poświęcałam się nawet wykonując płukanki z keratyny, śmierdzącej zgniłym jajem czy wcierki z kozieradki o zapachu czegoś pomiędzy tanim kurczakiem z rożna, a rosołem z proszku. Dziś doszłam do momentu, w którym moja pielęgnacja wygląda zupeeełnie inaczej!
Odrodoksyjna włosomaniaczka, czyli jak to się zaczęło
Jak każda włosomaniaczka, swoją "świadomą" pielęgnację zaczęłam od odstawienia silikonów, co skończyło się bardzo źle. Później przeszłam przez etap "im więcej tym lepiej", nakładając na włosy właściwie wszystko! Testowałam na nich najróżniejsze specyfiki i mieszanki, przez co wciąż nie mogłam dojść do upragnionego efektu, bo był to po prostu zbyt duży misz masz. Po pewnym czasie odkryłam, że moim włosom służą jednak zarówno silikony jak i porządne porcje olejów, które powinny stanowić bazę pielęgnacji, a proteiny i składniki nawilżające być jedynie dodatkiem. To pozwoliło mi uzyskać naprawdę świetny efekt i... zachłysnąć się nim. Perfekcyjny wygląd moich włosów był dla mnie priorytetem i poświęcałam naprawdę sporo czasu, aby go uzyskać. Muszę przyznać, że szło mi to bardzo dobrze, bo moje włosy wyglądały każdego dnia świetnie, jednak w tym wszystkim zabrakło jednego - luzu.
Zmęczona, ledwo stojąca na nogach zamiast iść spać, maszerowałam do łazienki naolejować włosy, a następnie odczekać godzinę do mycia, podczas którego wykonywałam całkiem sporo kroków. Długo, zdecydowanie za długo nie zrobiłam upragnionych refleksów, bo przecież na pewno zniszczą mi włosy (nawet jeśli, to co z tego?), używałam jedynie szczotek z włosia dzika i poprzez wszelkie eksperymenty nabyłam tak dużej wiedzy, że obecnie wiem jak doprowadzić moje włosy do idealnego stanu nawet np. po rozjaśnianiu, co zresztą szybko zrobiłam po zeszłorocznych eksperymentach z kolorami. Mimo tego, zamiast cieszyć się świetnym stanem włosów i wrzucić na luz, chodząc czasami spać w mokrych czy związując je byle jak albo używając samej odżywki albo i samego szamponu, zamiast całego zestawu, sama narzuciłam sobie konieczność wzorowej pielęgnacji. Błąd!
Dlaczego zmieniłam podejście?
Punktem kulminacyjnym, w którym zrozumiałam, że coś tu jednak jest troszkę nie tak, był moment, w którym rozjaśniłam włosy, a właściwie chwilę przed. Kto mnie zna wie, że o ich rozjaśnieniu mówiłam już znacznie, znacznie wcześniej, jednak ciągle miałam w głowie myśl, że przecież zniszczę włosy i zaprzepaszczę lata pielęgnacji, zmieni się ich porowatość wysuszą się końce... Nie zrozumcie mnie źle, nadal dbam bardzo mocno o swoje włosy, jednak moment, w którym mam ochotę na zmianę koloru na jaśniejszy i nie robię tego, bo nie pozwala mi na to własnoręcznie narzucony kodeks włosomaniaczki, otworzył mi mocno oczy. Po miesiącach (!) rozważań postanowiłam: trudno, to tylko włosy, odrosną! Z resztą, byłam świadoma, że nawet jeśli je zniszczę, to z obecną wiedzą bardzo szybko powrócę do ich pierwotnego stanu. I zgadnijcie co? Nic właściwie się im nie stało. Nie spadł grad z nieba za grzechy na włosomaniactwie, nie spaliły mi się końce, nie wypadły mi włosy z połowy głowy. Refleksy powtórzyłam nawet kilkukrotnie i miałam całkiem jasne włosy! TUTAJ post z pierwszego rozjaśniania, a TUTAJ z drugiego. Z refleksów zrezygnowałam później w sumie naturalnie, ale jak teraz na nie patrzę, to mam ochotę je powtórzyć :)
To już dość mocno zmieniło moje podejście z ortodoksyjnej włosomaniaczki na bardziej "YOLO" włosomaniaczkę, a następnym krokiem było już tylko ścięcie moich włosów na boba. Tak, tych włosów o które dbałam przez kilka lat jak o własne dzieci (których nie mam :)) i tych samych, na które chuchałam i dmuchałam. I te dwa kroki właśnie zmieniły znacznie moje podejście.
Jak wygląda to teraz?
Moja pielęgnacja stała się zdecydowanie bardziej minimalistyczna. Oczywiście moja łazienka nadal wygląda jak magazyn, a zapasy są zdecydowanie zbyt duże, jednak raczej nie nakładam pięciu kosmetyków na raz, a ograniczam się do mniejszej ich ilości. Jeśli wiem, że będę olejować moje włosy, to nie nakładam na nie później maski z dodatkowym olejkiem, odżywki, serum i mgiełki, a raczej jedną, ale porządną maskę (polecam moje ostatnie ODKRYCIE) i serum na końce. I wiecie co? Naprawdę im to służy. Nawet nieco rzadsze olejowanie, bo wcale nie przed każdym myciem, jak miałam to w zwyczaju, wydaje się być dla nich lepszą opcją. Jedno jest tutaj jednak bardzo ważne - stosowane przeze mnie produkty są bardzo przemyślane i dobrze dobrane pod kątem potrzeb moich włosów. Nie jest to więc zmiana z całego zestawu na byle jaki jeden kosmetyk, a raczej bardziej świadoma pielęgnacja, która daje więcej i lepiej przy mniejszej ilości produktów oraz poświęconego czasu. Poza tym, moje podejście do włosów jest bardziej luźne. Jeśli nie chce mi się ich olejować, po prostu tego nie robię. Jeśli mam ochotę pływać przez cały dzień w morskiej wodzie, a potem wystawić je na słońce, to po prostu nakładam odrobinę olejku lub mgiełkę z dobrym filtrem i cieszę się życiem, zamiast chować je obsesyjnie pod kapelusz czy chronić przed zamoczeniem za wszelką cenę. W ten sam sposób staram się postępować na każdym kroku, jednocześnie stawiając na bardzo dobre jakościowo (wcale niekoniecznie drogie!) produkty, które wiem, że przyniosą moim włosom same korzyści. Jednocześnie pamiętam, że to... tylko włosy! Wyświechtana prawda, ale nadal prawda. :)
***
A Wy? Jakie macie podejście? Bardziej minimalistyczne czy może ortodoksyjne?
33 komentarzy
Niby tylko włosy, ale zadbane włosy to najlepsza ozdoba kobiety. Mam bardzo podobne podejscie do wlosomaniactwa. Czasem zrobie im porzadne spa, gdy czuje taka potrzebę, ale jak nie mam ochoty to odpuszczam. Co do refleksow ... Tez mam na nie ochote, ale szkoda mi włosów jak pomysle ile czasu mi zajelo dojscie do naturalnego koloru. Rozjasniam wiec domowymi sposobami
OdpowiedzUsuńNo właśnie to mnie długo stopowało :)
UsuńMoje podejście jest ortodosksyjne niestety. Kiedyś próbowałam minimalizmu ale na moich wysokoporowatych kręconych włosach więcej znaczy lepiej. Więc minimum to olejowanie potem emulgowanie maską mycie szamponem tylko skóry głowy i maska na koniec. No i silikonowe serum. Ale nie przeszkadza mi to. Jeśli faktycznie nie mam w ogóle czasu to myje włosy maską np kallosem silikonowe serum i gotowa do wyjścia
OdpowiedzUsuńMycie kallosem uwielbiam, najlepsze maski ever na takie szybkie rozwiązanie!
UsuńJakbym czytała o sobie! :)) Pięknie wyglądasz i muszę wspomnąć, że zazdroszczę Ci takiego tarasu :D
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć taki u siebie, ale to u moich rodziców :D może kiedyś!
UsuńWłaściwie to nie ma sie co dziwić ze zmienilas podejscie bo Twoje włosy już po prostu nie potrzebują takiego intensywnego dbania :p Co innego gdyby nagle stały się takie jak przed wlosomaniactwem- wtedy pewnie taka minimalistyczna pielęgnacja dawałaby zbyt słabe efekty więc znowu byś poświęcała im więcej czasu. Wiadomo z tą wiedzą jaką masz teraz zajęłoby Ci to znacznie krócej ale ta wiedzę masz dzięki testowaniu, probowaniu :p Można powiedzieć że jesteś spełniona jako wlosomaniaczka :D Twoje włosy są juz zdrowe, piękne i wystarczy im minimalistyczna pielęgnacja :)
OdpowiedzUsuńmądry komentarz ;)
UsuńTak, to prawda :)
UsuńWłosy są dla mnie a nie ja dla włosów i tego się trzymam :)
OdpowiedzUsuńOstatnio napisałam na blogu bardzo podobny tekst, więc miło mi się czytało ;) U mnie było podobnie, zachłyśnięcie się włomaniactwem, próbowanie wszystkiego i, w moim przypadku, to zły stan moich włosów przekonał mnie do porzucenia eksperymentów. Teraz jest świadomie, minimalistycznie i luźno. Chyba trzeba też polubić swoje włosy takie, jakie są ;) Farbowanie? wszystko jest dla ludzi! A to są włosy, które stale rosną, więc nie jest to trwała zmiana. Moje włosy to lubią, im mniej się nimi zajmuje i przejmuje, tym wyglądają lepiej ;) Mądry wpis ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie ;)
Chętnie zerknę na twój! :)
Usuńtak myślę, że właśnie dzięki temu włosomanictwu, eksperymentowaniu, uczenia się kosmetyków, poznawaniu swoich włosów można teraz cieszyć się minimalistyczną pielęgnacją bo świadomie wiemy które kosmetyki zastąpią pewne rozbudowane rytuały pielęgnacyjne, ile możemy z włosów "wyciągnąć". Ten czas na pewno nie był stracony i z taką wiedzą można sobie pozwolić na minimalizm dający optymalne efekty.
UsuńKa Gie
Proszę popraw twoje "z resztą", jest to niepoprawna forma. Proszę: "zresztą" - https://sjp.pwn.pl/sjp/zreszta;2547263.html
OdpowiedzUsuńDzięki!
Też zmieniłam podejście, pielęgnacja na co dzień to teraz ulubiony szampon, sprawdzona maska (na dosłownie 1 min, ale nie spłukuję do końca), czasami serum silikonowe jak wyschną. Mocniejsze nawilżanie robię średnio raz na 2 tygodnie bądź raz na miesiąc, kiedy to nakładam domową maskę lub olej na noc, używam płukanki etc. Końcówki podcinam z przyjemnością bardzo regularnie, nie szkoda mi już tych 2 cm z długości. Obecnie hoduję je by potem oddać na fundację, a po obcięciu mieć włosy sięgające obojczyków, bo właśnie taka długość mi się ostatnio bardzo podoba ;D
OdpowiedzUsuńWłosy do obojczyków są bardzo wdzięczne <3
UsuńMyślę, że to wynika po pierwsze z tego, że przez te eksperymenty i lata różnych prób zdołałaś poznać swoje włosy i produkty na tyle, by teraz wybierać w pełni świadomie, a i włosy są w dobrej kondycji. Ja np. zaprzestałam rok temu olejowania włosów z braku czasu itd. i kiedy znów widzę, że moje włosy są w zdecydowanie gorszej formie, niż już udało im się być ( a mam wysokoporowate, puszące się włosy) żałuję, że zaprzestałam większego dbania o nie, bo znów wyglądają jak siano a już było z nimi lepiej :/ . Teraz wróciłam do punktu wyjścia i jestem w momencie, w którym staram się znaleźć metody i produkty, które przysłużą się moim włosom i poprawią ich stan i klnę w duchu, że zaprzestałam o nie dbać ;-). Bo moje włosy nie są jednak takie, że dadzą radę przy byle jakim szamponie i pielęgnacji.
OdpowiedzUsuńPewnie tak :) olejowanie uważam jednak za podstawę i nadal je wykonuję, tak samo jak inne zabiegi. Tylko bez takiego zacięcia, że muszę :)
UsuńTo raczej słaba odżywka, prawda?co myślisz ?:)
OdpowiedzUsuńSKŁADNIKI
Ingredients: Aqua (Water, Eau) · Cetearyl Alcohol · Glycerin · Behenoyl PG-Trimonium Chloride · Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate · Brassicamidopropyl Dimethylamine · Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil · Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride · Panthenol · Phenoxyethanol · Caprylic/Capric Triglyceride · Behentrimonium Chloride · Glyceryl Stearate · Parfum (Fragrance) · Hexylene Glycol · Citric Acid · Isopropyl Alcohol · Ethylhexylglycerin
Nie ma bardzo odżywczego składu, ale moze działać wizualnie dobrze :)
UsuńZbliża się jesień, fajnie było by poczytać o kwasach :) dla mnie jest to nadal temat nie do końca pojęty, więc może podpowiedziałabyś jakich kwasów używać, a raczej kremów z kwasami żeby uzyskać fajny efekt ?:)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :)
UsuńBardzo fajny post! Gdybym wiedziała, co wiem teraz te 5-6 lat temu i nie farbowała moich biednych włosów co kilka tygodni..to już teraz cieszyłabym się pięknymi, długimi włosami i naturalnym kolorem. Nigdy nie sądziłam, że zejście do naturalnego koloru może być tak trudne i długie. Zawsze kupuję kosmetyki na zapas. Wcześniej kupowałam o wiele za dużo na zapas, codziennie odwiedzałam po kilkanaście włosowych blogów, nowości z kosmetyków zapisywałam sobie w notesie, prowadziłam "włosowy dziennik" jakkolwiek głupio to brzmi - zapisywałam, co kupiłam/zrobiłam danego dnia dla włosów. Wydawałam tyle pieniędzy na kosmetyki, że jak teraz o tym pomyślę, to pukam się w czoło. Doszłam do takiego momentu, że potrafiłam mieć po kilkanaście masek, szamponów, wcierek, odżywek, które chowałam u siebie w pokoju pod łóżkiem lub innych szafkach - nie miałam już miejsca. Wszystko, co pojawiało się u innych blogerek/włosomaniaczek, ja również musiałam przetestować. Aż w końcu przestałam katować włosy farbami i postanowiłam wrócić do swojego naturalnego koloru. Teraz już nie przesadzam, fakt faktem mam jeszcze 4 olejki do olejowania (ta ilość mnie przeraża - kiedy je zużyję?!), kilka masek, ale zużywam wszystkie kosmetyki na bieżąco. Już nie chodzę po 6h z olejem lub inną maską. Często myję włosy zwykłym szamponem, nakładam pierwszą lepszą odżywkę na dosłownie 10 sekund, spłukuję i na końcówki jedwab lub oleo krem z firmy biovax (testuję wszystkie rodzaje i mogę polecić ;)). Olejowanie, laminowanie i nakładanie ulubionej maski tylko wtedy, kiedy mam czas i ochotę. Wcierki stosuję regularnie, dbam o końce, bo w końcu chciałabym zapuścić włosy. I skończyłam z nałogowym kupowaniem i wymyślaniem "co dziś nałożę na włosy" ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBrzmi znajomo :D ja tez mam teraz naturalny i chyba już długo tak zostanie. No chyba, że mi coś odbije :D
UsuńKiedy moje włosy są wysokoporowate nie lubię ich, są szorstkie. Kiedy zaś uda mi się osiągnąć efekt niskoporowatości i włosy są lejące,są tzw.taflą, wtedy ubolewam nad przyklapem przy czole i również jest źle :p Droga Marto, czy można jakoś osiągnąć efekt pośredni ? Czyli gładkie włosy ale jednak usztywnione i odbite od góry ?
OdpowiedzUsuńMożna :) ale trzeba kombinować i znaleźć odpowiednie kosmetyki dla siebie. No i dbać o objętość - szampon bez sles, moze z dodatkiem glinki, suchy szampon dla odbicia lub specjalne produkty do tego celu
UsuńBardzo proszę o wpis z patentami i produktami na fajną objętość z ładnie dociążonym/nawilżonym dołem :) Ja niestety albo osiągam efekt latających piór na całej głowie, albo totalnego przyklapu.
UsuńPozdrawiam!
Świetny post!!!:)))
OdpowiedzUsuńTeż wpadłam w manię zajmowania się moimi włosami, zrezygnowałam z refleksów bo ponoć niszczą. Kupowałam mnóstwo drogich kosmetyków - teraz skupiam się bardziej na tym czego moje włosy faktycznie potrzebują. Staram się zdystansować, a refleksy kto wie może zrobię za jakiś czas:)))
Moc serdeczności i jeszcze raz dziękuję!
Monika
Moje włosy są nawilżone tylko pierwszego dnia od mycia. Kolejne dni to już susz. Nie będę myć ich codziennie bo zwyczajnie tego nie potrzebują jeśli chodzi o świeżość . Zgaduje,że ten problem Cię nie dotyczy:) ale może jesteś w stanie polecić jakieś pranie produkty których można używać do nawiązania w ciągu dnia, bez mycia ?
OdpowiedzUsuńMnie udało sie zapuscic swoje naturalne wlosy po wielu latach farbowania. Trwalo to dlugo, ale bylo warto. Teraz myślę o refleksach, a wiem ze na naturalnych wlosach beda wygladaly o niebo lepiej niz na farbowanych. Niedawno odkrylam swietny szampon i odzywke i za kazdym razem mam efekt wow na wlosach. Dzieki Natalii z blondhaircare.pl odkrylam marke Tresemme z biotyna i serdecznie go polecam
OdpowiedzUsuńMarta! Zrób proszę wpis o perfumach na jesień i zimę! :)
OdpowiedzUsuńrobisz jakieś ćwiczenia na nogi?
OdpowiedzUsuńTak, na siłowni :)
UsuńDziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.
Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.